|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Kontyuacja opowiadania |
Laguna
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 1345
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2009-01-06, 22:41 Temat: Kontyuacja opowiadania |
Hey, hay, hello..!
Witam was po długaśnej przerwie. Nie wiem od czego mam zacząć, czy od sprawy prawdziwych chęci kontynuowania pisania opowieści czy zapytania co dzieje się z naszym Unseliee.
Jednak zacznę od tego drugiego. Jak widzę tak samo jak i ja, coraz mniej osób odwiedza forum. Mańka chyba nie było od "x" czasu, tak przynajmniej mi się wydaje. Nie wiem jak jest z resztą. Piszę o tym bo otóż mam propozycję..
Chciałbym zebrać nasze Uns na jakimś serwerze "dla zabawy". Dość łatwym i przyjemnym. Dla wspólnego pogrania po długiej przerwie. Rozumiem, że nieobecność może spowodowana być tym, że nie wszyscy mają czas. Jednak na parę chwilek każdy mógłby wejść, chociaż porozmawiać. To taka mała propozycja.
Co do opowiadania.. Strasznie byłem zajęty, zalatany, czas poświęcałem innej osobie.
Teraz kiedy znów wróciłem do dawnego trybu życia, naprawdę chciałbym kontynuować pisanie. Ostatnimi czasy strasznie dużo czytałem książek o podobnej tematyce fantasy. Moje próbne opowiastki słałem do ludzi, którzy się na tym znają i po jakimś czasie doszedłem do wniosku jak należy pisać a jak nie.
Muszę poprawić wcześniejsze rozdziały i te, które mam już napisane, których nie czytaliście. Pomysłów mam sporo i chciałbym aby te opowiadanko nie wiązało się tylko z MuOnline. Ale dość, bo mógłbym tak pisać i pisać- znacie mnie ;)
W zamian wyrwałem kawałek tekstu z dalszej części opowiadania, która jest jeszcze jako-tako w rozsypce. Coś na pokrzepienie w czekaniu na następne roździały.
"... Maniekk i Laguna krążyli naprzeciw siebie z kamiennymi wyrazami twarzy. Miecze obojgu były gotowe do nagłego zaatakowania przeciwnika. Otoczenie groty drżało coraz mocniej, jednak oni nic sobie z tego nie robili. Ze stropu sypały się kamienie i kurz. Maniekk pierwszy przerwał milczenie- Jeszcze masz czas by się wycofać, opuść miecz a ja pozwolę Ci odejść-
Na twarzy Laguny pojawił się znajomy drwiący uśmieszek- Chyba śnisz, mój drogi. Teraz nikt mnie nie powstrzyma, nie stanie na mej drodze, ani ty, ani Kundun.- Nim Maniekk zdążył odpowiedzieć z daleka groty dobiegły ich okrzyki zbliżającego się Deshiego z resztą grupy. -Ooohh.. Jak myślisz? Spodoba się twym przyjaciołom to co teraz z tobą zrobię?- drwił Laguna -Nie odważysz się- wycedził Maniekk. Jednak w tym momencie miecz Laguny spowiła ciemna poświata, po całym przebiegły czarne plamy. Z dwóch kul między klingą a ostrzem zdawał się wydobywać lepki i postrzępiony cień. Maniekk czuł powalającą siłę emanującą od przeciwnika. Tamten ustał prosto a energia, która go przepełniała odrzucała głazy i kamienie we wszystkie strony. Oczy zapaliły się szkarłatem i z krzykiem ruszył na Mańkka -Teraz poczujesz moc prawdziwego Errkhaina czystej krwi na własnym ciele!..."
Jak narazie, to będzie tyle..
Aha! I proszę was dalej, Ci którzy nie wstawili charakterystyki postaci, niech to zrobią. Oczywiście jeśli mają chęć uczestniczyć w opowiadaniu.
Dobrej nocy i czekam na wasz odzew. |
Temat: Kontyuacja opowiadania |
Laguna
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 1345
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-07-03, 23:04 Temat: Kontyuacja opowiadania |
Ua ;) Super
Plusik za odwagę ;D
A reszta także niech coś napisze. |
Temat: Kontyuacja opowiadania |
Laguna
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 1345
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-06-28, 17:59 Temat: Kontyuacja opowiadania |
"Helloł!"
Kochane Łobuziaki, postanowiłem, że zaczynam dalej pisać. Dokończę pierwszy Akt i przejdę do następnego- czas porządnie rozwinąć akcje "...a myśli tłoczące się w głowie niech zostaną uwolnione i przelane na papier..." ;)
Prośba do was:
Ponieważ pisałem to dla was, abyście mogli czasem poczytać o waszych poczynaniach wymyślonych przeze mnie (myślę, że to jest dosyć ciekawe), proszę abyście wpisali tutaj swoje nicki/pseudonimy pod którymi chcecie występować w opowiadaniu. Na tych postaciach skupię się najbardziej a jeśli poczuję potrzebę dodania kolejnej osoby, będzie ona wyimaginowana.
Podczas gry razem chciałem skupić się na poznaniu was, oraz ukazaniu jakiejś cząstki was właśnie w tym skromnym opowiadaniu. Skoro teraz razem nie gramy, możecie opisać swą osobę (oczywiście chodzi mi o wasz charakter/przekonania/pragnienia/nastawienie na dobro czy zło). Będzie to dla mnie dużą pomocą, użyje tego jako wzoru.
Tak więc czekam na wasze wpisy ;) |
Temat: Mapa Unseliee |
Laguna
Odpowiedzi: 17
Wyświetleń: 2236
|
Forum: Członkowie Gildii ;) Wysłany: 2008-06-23, 23:24 Temat: Mapa Unseliee |
Fajne, Fajne :)
Kurcze teskno mi za wami? Yh, by sie cos napisalo i zagralo.. Lecz niestety nie mam czasu, praca, praca oraz praca... Wybaczcie ;) |
Temat: i co było później...dawno dawno temu... |
Laguna
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 796
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-05-02, 19:14 Temat: i co było później...dawno dawno temu... |
Oho! Fajnie by bylo poczytac i Twoje dzielo :)
Ja powoli zbieram sie do nast. rozdzialu, ale bardzo powoli. Jednak niedlugo powinien zagoscic, Zmienimy troche klimaty akcji ;) |
Temat: i co było później...dawno dawno temu... |
Laguna
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 796
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-05-02, 15:54 Temat: i co było później...dawno dawno temu... |
Ladne Krzysiek ;)
Ehm, co do killa w opowiadaniu, to nie dlatego, ze Cie nie lubie, czy cos. Tak wyszlo |
Temat: Gdzie Marnujemy Życie? :) |
Laguna
Odpowiedzi: 77
Wyświetleń: 12661
|
Forum: Aktualny Server Wysłany: 2008-04-27, 20:38 Temat: Gdzie Marnujemy Życie? :) |
Widze, ze znow poszukujecie serwerka, pomoglbym, ale nie te czasy ;) mam troche zajec a czas na komputer bywa rzadko. Jednak moge sprobowac czasem wpasc na serwer, gdzie bedziecie goscic. Z checia, wielka checia odnowie troche nasza znajomosc i nawiaze z nowymi graczami Unseliee
Pozdrawiam mocno :) |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 631
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-04-19, 17:13 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Wicher, mroz i śmierć
Trzech podróżników szlo mocno pochylonych do przodu. Opierali się wichrowi, wiejącego z polnocy. Najzimniejszej i wcale nie zamieszkanej przez ludzi czesci kontynentu. Sniegowe platki mocno rozpedzone uderzaly ich w zmarzniete twarze oraz wpadaly pod kaptury futer i skorzanych kurtek. Szli powoli, wyznaczając sladami stop ścieżkę pośród białego morza. Znajdowali się na bezmiernej rowninie nieporośniętej zadnymi drzewami czy krzewami. Snieg padal tak gesto, ze nie widzieli dokad zmierzaja, bezgraniczna pustka wypelniona zimnem. Otoczenie sprawialo wrazenie milego i równocześnie śmiertelnie niebezpiecznego.. -Gdyby nie ten wiatr- pomyślał Laguna –Szlo by się latwiej- zapadali się po kolana w białym i sypkim śniegu, gdyby nie kolor, można byloby pomylic go z piaskiem na plazach niedaleko Lorencii. Szli w szeregu, pierwszy Czart, za nim Alione, Andil a na koncu Laguna. Co jakis czas strzepywali z siebie masy śniegu przylepiającego się do ubran i twarzy. –Chyba cos widze!- krzyknąl z przodu mag, ledwo słyszany przez towarzyszy. Skrecili troche w prawo, do duzych białych pagórków. Podeszli bliżej i ujrzeli skale pokryta śniegiem. Przeszli po jej krawędzi i z radościa w sercach ujrzeli ciemne wejscie, skierowane na poludniowy wschod, tak, ze ograniczalo to wpadanie sniegu i wiatru do srodka. –Wchodzimy!- krzyknęła Alione. Dobywajac resztek sil doszli do groty i zanurzyli się w jej wnętrzu. Otrzepali się nawzajem a Czart wyczarowal mala kule ognia, która zawisla nad jego otwarta dlonia, oświetlając kamienne sciany. –Mamy wielkie szczescie..- sapnęła Alione –Jeszcze troche i zasaypaloby nas żywcem-
-Racja..- mruknął Laguna zdejmując worki z prowiantem z unirii, która przycupnęła wyczerpana obok maga, ogrzewając się ogniem. –Musimy tutaj zostac i zregenerowac sily. Już drugi dzien jesteśmy w podrozy i prawie caly ten czas pada, caly czas przybierając na sile.-
-Calkowicie cie popieram- potwierdzil Czart chodząc po grocie z wyciagnieta reka- Mam!- krzyknął. Laguna i Alione podeszli do niego i zobaczyli duzy kamien z wyrzeźbionym przez wode wierzchem, tym samym tworzącym mise z krystalicznie czysta woda, jednak zamarznieta. Elfica uniosła glowe i spojrzała na strop jaskini. Nad nimi wisial stalaktyt. –Musi z niego skapywac woda, podczas pory letniej. Natura jest potezna, takie Male krople a jednak ich miliony skapujące przez stulecia uczynily takie zjawisko.- Czart skupil się, rozszerzyl palce i wyprostowal reke, na ktorej pojawily się pulsujące zyly. Mala kula ognia powiększyła się nieznacznie i wyskoczyla w gore. Powoli zaczela opadac zbliżając się do zmarznietej powierzchni misy topiac lod. Im wiecej wody było plynnej, tym mniejszy był płomień. Chwile pozniej światło zniknęło. Czart zakołysał się wyczerpany i oparl o sciane.
-Nie martwcie się o mnie, chwila odpoczynku i wszystko będzie w porzadku..- powiedział, tymczasem Alione napełniła kubki orzezwiajaca woda i podala wszystkim. Andil pil z malego wiaderka. Laguna spoglądał ukosem na wyczerpanego maga. Nie dziwil się ze slabej mocy, która z siebie wykrzesal. Sam nie bylby w stanie teraz machac mieczem. Chyba.. Chyba, ze staloby się cos takiego jak w Devias. Wtedy radowal się tamtymi chwilami, pochłonięty walka i zadza pokonania przeciwnika. Odebrania mu zycia i spoglądanie jak powoli umiera. Teraz bal się tego. Zdal sobie sprawe, ze podczas tamtej bitwy stracil nad soba panowanie. Wczesniej to sie nie zdazalo, nigdy nie zatracil się tak w sobie, żeby nie czuc niczego procz pragnienia krwi i śmierci. Był tym przerażony, jednak nie pokazywal tego po sobie. Nie umial dzielic się z ludzmi jego uczuciami i wcale tego nie chciał. Jednak Gerliszek znal go bardzo dobrze, wiedział co w nim siedzi i zawsze staral się pomoc. Ale teraz go tu nie było. Tylko uniria, mag i elfica. Nie pytali co się stalo tego wieczoru w ciemnej uliczce miedzy gospoda a stajnia i był im za to wdzieczny. Pragnal o tym zapomniec, pamiętając tylko o tym, by nigdy wiecej nie dopuścić do takiej sytuacji, kiedy cos innego, dziwnego i nieznanego kierowalo jego poczynaniami. Minelo pare godzin, wiatr nie ustawal, wial i wydawal odgłosy przypominające wycie. –Wycie strapionych dusz, zatraconych w swiecie żywych i tułających się po swiecie bez możliwości odejścia- sam się zdziwil tym co pomyślał. Nie wiedział skad ta mysl wziela się w jego glowie. To bardziej go zasmucilo. Ciezar jaki niesli w formie ich misji, stawal się zbyt wielki i uciążliwy. Laguna czul, ze balansuje na krawędzi zycia a śmierci podróżując w takich warunkach. Kolejna dla niego niewiadoma było to, ze ciezej znosil zimno, niż Alione, ktorej rod i ona sama, nie mieli duzo do czynienia z mrozem mieszkając w cieplejszych czesciach kontynentu. Na zewnatrz było już ciemno. Ich trojka siedziała skupiona przy nowej kuli, która udalo się wyczarowac Czartowi. Nic nie mowili i zuli ciągnące się suszone mieso. Byli bardzo zmeczeni. Alione wstala i rozpakowala skorzane poslania, ułożyli się wokół ognia. Alione wtulona w cialo ukochanego maga a Laguna z oparta glowa z bok Andila. Czul unoszące się w rytm oddechow zebra, milo go kołyszące. Zasnal szybko.
***
-Prawie nic nam nie zostalo do jedzenia…- powiedziala ze smutkiem Alione dzien pozniej. Nadal znajdowali się w grocie, czekajac na chociaż drobna poprawe pogody. Jednak snieg padal nieprzerwanie a wiatr poganial go do swojej wędrówki z nieba na ziemie. –Tego co mamy, wystarczy na gora dwa posilki dla jednej osoby- ciągnęła –Nie możemy tutaj dłużej zostac, nie wiem co będzie dalej.- opuściła glowe i skręcała poslania. Laguna, który opieral się o sciane, teraz wstal i napełniał kublaki woda, ktorej już tylko troche zostalo w kamiennej misie. Zrobiwszy to podszedł do Czarta studiującego mape. –Nie wiem gdzie możemy się znajdowac- powiedział mag widzac podchodzącego Lagune –Jestesmy gdzies tutaj, w tej okolicy- wskazal palcem na duza pusta czesc mapy –Jak widzisz, nie mamy zadnych punktow odniesienia, po których moglibyśmy okreslic nasze polozenie i długość przebytej drogi. Jednak szliśmy caly czas na polnoc, wiec kiedy wyjdziemy z groty, ruszymy naszym dawnym szlakiem i oby Bogowie byli laskawi, miejmy nadzieje, ze pośród tej zawiei nie zboczyliśmy z trasy..- zakończył. Laguna wpatrywal się chwile w mape i z milczeniem przysunął do Andila, objuczając go tobolami. Ten zarżał cicho i spojrzał na wojownika. Laguna widzial w jego duzych oczach nadzieje.. Poklepal go po lbie i zlapal za kantar, wyprowadzając w biala przestrzen..
***
-Dam rade.. Dam rade.. Musze..- powtarzal to w myslach tysieczny raz. Kolejne dwa dni wędrówki wyczerpaly go doszczętnie, zabraly resztki nadziei. Wiedzial, ze jeśli nie przydazy się cud, zamarzna na tym pustkowiu.
A wiatr nie odpuszczal. Wyl i smagal mrozem po twarzy. Laguna znow idacy na koncu szeregu zataczal się na boki, próbując utrzymac kierunek za Andilem. –To będzie koniec.. Koniec mego zywota- myślał.
Zdawalo się, ze szli wieki nieskonczona sciezka donikąd, prowadzacej przez pustke do celu wyprawy, który bez nadziei był nieosiągalny. Minela godzina, może dwie. Oczy Laguny zaszly mgla, albo to snieg zaczal sypac gęściej. Chcial unieść noge i zrobic krok dalej, ale poczul, ze nie może tego zrobic. Stal w miejscu tracac towarzyszy z oczu. Wtedy mocniejszy podmuch uderzyl go w plecy i powalil twarza do ziemi. Padl omdlaly w snieg. To mu odpowiadalo.. Chcial tutaj zostac i umrzec konczac meke. Nie czul ciala, obolałych i zmarznietych miesni. Nie dbal o to co się stanie.. Nagle wszystko wokół niego ucichlo. Nie słyszał wiatru, skrzypu sniegu. Lezal w ciszy. Resztkami sil uniosl glowe i zobaczyl pare metrow dalej Czarta i Alione przygotowanych do ataku. Uniria stala troche dalej. Przed dwojka wojownikow unosila się dziwna postac. Od dolu jakby scalone promienie słońca przechodzące w cialo kobiety ubranej w lekkie futerko z polarnych królików. Duzy diadem okalal jej glowe, w reku trzymala niedluga różdżkę, ze skrzydelkowatym zakończeniem. I unosila się w powietrzu.. Majestatycznie wygladajaca, jak klejnot posrod zlotych monet, tak ona biala, swiatla wśród blednącego wokół niej sniegu. Laguna odzyskawszy zmysły wiedział, ze zbliza się niebezpieczeństwo z powodu tej postaci. Czart i Alione miotali się wokół niej, zasypując gradem ciosow i czarow, nieskutecznych wobec mocy stwora. Wojownik dźwignął cialo na ramionach i z wielkim wysilkiem ustal na chwiejących się nogach. Powoli zaczal postepywac do ogniska walki. Skostnialymi z zimna palcami uchwycil miecze i z wysilkiem wyciągnął je z poszew. Był coraz bliżej swych towarzyszy. Slyszal ich glosne oddechy spowodowane zmeczeniem. Gdy odległość od wroga dzielila go o tylko pare krokow, wydarzenia potoczyly się niezwykle szybko. Alione naciagajaca cieciwe swego luku, probowala wystrzelic kolejna strzale w biala istote. Jednak ta, zniknęła, by po chwili pojawic się przed elfica. Uderzyla ja laska z niewiarygodna sila. Moc uderzenia odrzucila Alione pare metrow dalej. Jej upadające cialo wyżłobiło w sniegu dluga ścieżkę, zanim sie zatrzymalo. –Hahaha!- zaśmiała się istota niewiarygodnie przejmującym glosem. Laguna mogl przysiąść, ze jej dźwięk przeszywal tak samo, jak polnocny wiatr. –Kim.. Czym Ty jestes?- wyszeptal Czart a ta zwróciła na niego swoje blado-niebieskie oczy i odpowiedziala –Jestem duchem tych ziem, ta, która chwyta swe ofiary zapuszczające się do mej krainy. Od paru dni nasylam na was zamiecie, jednak wy uparcie przecie do przodu..-
-Mamy swój cel…- powiedział Laguna dotarłszy do nich i włączając się do rozmowy –Jakie jest twe imie, stworze?-
-Nie mam imienia, tak jak wiatr nie ma swego początku.. Jednak, przez te pare chwil, kiedy jeszcze zyjecie, mogę być wasza Pania Lodu- odparla z zimnym uśmiechem – Interesuje mnie, co tutaj robicie i kim jesteście?- spytala. Laguna czujac przebiegłość w zimnej kobiecie odpowiedzial
-Nie musisz wiedziec.. Po co, skoro zamierzasz nas zabic? Wybacz, spróbować tego dokonac?- poprawil się a Pani Lodu zmrużyła chytrze ochy i przeszyla go spojrzeniem. Chwile milczała i z okropnym uśmiechem na twarzy wyszeptala –Ponieważ.. Ponieważ jestem jedna ze slug „Tego”, który wkrotce zapanuje nad Kontynentem.- serce Laguny przeszylo uklucie niepokoju, ale nie dal po sobie tego poznac. Tymczasem istota kontunyowala -Istnieje grupa, powiedziałabym śmiałków, gdyby wiedzieli na co się porwali. Zwykli głupcy, przejeli Zamek Loren i zapewne planuja kontynuacje prob przeszkodzenia „Jemu” w swych planach. Ale już niedlugo.. Wkrotce do Loren dotra nasze oddzialy i zakoncza ich rozpaczliwe zapedy do walki. Spotka ich pewna śmierć.- ostatnie slowo zaakcentowala mocniej i wyrazniej. Na twarzach wojownikow pojawil się cien strachu. Kundun planowal odbic zamek i zabic reszte gildii. Pani Lodu patrzyla po każdym z nich i znow się odezwala –Czy wy może wiecie cos o tej grupce? Czy ich znacie?- pytala z mocno zmrużonymi oczyma. Alione, która się podniosla z ziemi podeszla bliżej i warknela przez zaciśnięte żeby –A ty kim jestes? Zwykla marionetka, która Kundun wykorzysta do swoich celow. A kiedy już nie będzie cie potrzebowal… Zniszczy tak jak tych, którzy probowali mu się przeciwstawic!-
-Nie! Nie jestem niczyja marionetka. Robie to z wlasnej woli!- krzyknęła kobieta
-Mylisz się, jestes..- wtrącił Czart –Kundun potrzebuje poplecznikow by moc całkowicie zawładnąć Kontynentem, bowiem nie może być w kilkunastu miejscach naraz, do kiedy nie zdobędzie wystarczającej mocy.. A sa ludzie, którzy będą próbowac mu w tym przeszkodzic i niszczyc jego wspólników oraz slugi.-
-Naprawde pieknie powiedziane. Jednak ci ludzie, nie wiedza jakie niebezpieczeństwo wisi nad nimi, kiedy pozostaja w zamku. A zapewne stamtąd się nie rusza.. I to będzie ich koniec.-
-Nie- powiedział osłabiony Laguna –Nie zgina dopóki walcza, dopóki walczymy.-
-Hahaha! Tak myślałam! To wy jesteście jednymi z nich?! Wy? Ty żołnierzyku, posiadasz jakas moc?! Bo nic nie czuje, zupełnie nic!-
-Nie jest sam- odpowiedzieli naraz Czart i Ali –Ma swoich przyjaciol, swoje cele, za które jest warto się poswiecic-
-Ah! Glupcy! Jestescie uparci i myslicie, ze cos zdziałacie. Hahaha! Naprawde mnie rozsmieszacie. Pokazac wam sile? Moc, której się nie przeciwstawicie?-
-Bez walki się nie obejdzie, nie damy się latwo pokonac- odparl Laguna.
Pani Lodu bez slowa zwróciła na niego reke uzbrojona w laske z ktorej wystrzelily male, lodowe pociski. Wojownik przetoczyl się unikając ataku. Alione naciągnęła cieciwe i wystrzelila serie trzech strzal. Przeciwnik z wielka gracja uniknął każdej z nich i zakreślił rekoma znaki w powietrzu. Pania Lodu otoczyla jasno-niebieska mgielka i wystrzelila ku elficy z lodowym odgłosem. Lagune znow dopadlo osłabienie, kleczal na ziemi i ciezko oddychal. Czart błyskawicznie wyskoczyl w bok zasłaniając Alione i przyjal zaklecie na siebie. Blysnelo światłem i przez chwile wszystkich oślepił blask trafiającego czaru. Smiech lodowej istoty z przeplatanym krzykiem Ali przeciely cisze. Laguna spojrzał i zobaczyl Czarta uwiezionego w przejrzystej lodowej pułapce. Otaczala go od stop po ramiona. Jedna reka była wolna razem z szyja i glowa opuszczona do dolu. Elfica podbiegla do maga i glosno szlochala. Laguna czujac złość w każdym calu jego ciala uniosl się na nogi i z mieczami w rekach podszedl do Pani Lodu. Zamachnal się jednym. Zablokowala jego cios, próbował pchnąć drugim, lecz ta odskoczyla do tylu. Walczac ze zmeczeniem czul jednoczesne zdenerwowanie i bezradnosc. Wykonal obrot z wyciągniętymi rekoma. Uslyszal okrzyk złości, trafil ja.. Stala oslupiona trzymając się za lewa reke. Spomiedzy palcow spływała niebieska substancja.
-Glupcze… Jako jedyny, zdołałeś mnie zranic.. Teraz zginiesz, zginiesz! I tak zbyt daleko dotarliście. Chociaz nie wiem po co.. Ale tak czy inaczej nie zdobędziecie swego celu!- i poslala w Lagune wiatr z drobinkami lodu. Ten zbyt osłabiony po ataku, nie mogl uciec. Podmuch wyniosl go w powietrze a ostre krysztaly przecinaly ubranie i ranily cialo. Upadek odebral mu oddech. Oczy zaszly lzami od zimnego wiatru. Z trudem zobaczyl nad soba Pania Lodu chcaca wbic w niego zwieńczenie laski i skonczyc walke. Wtem jej cialo wygięło się w luk jakby cos uderzylo ja w plecy i odciągnęło do tylu. Wojownik zauważył fioletowy promien, ciągnący się od tylu lodowej kobiety do reki nadal uwiezionego Czarta. Laguna kolejny raz podniosl się na nogi i przyjrzał wyrazowi twarzy maga. Była spokojna, twarda i skupiona. Jedynie usta się poruszaly szepcąc formuly zaklęcia. Pani Lodu chciala wyrwac się od uscisku magicznej nici, ale nie mogla jej siegnac. Była coraz bliżej maga.
-Laguna!- wykrzyknął –Razem z Alione zrobicie to czego mielismy razem dokonac! Nie przestawajcie walczyc i postarajcie ostrzec reszte! Odsuncie się ode mnie.. – istota była już pare metrow przed nim i się zatrzymala miotając wsciekle. Laguna otoczyl ramienien Ali i z trudem odciągnął od maga. Gdy byli dostatecznie daleko, ostatni raz spojrzeli na Czarta. Ten posłał im cieply uśmiech i glowa kazal się odwrocic. Zamkneli oczy, usłyszeli trzask lodu i smietrelny krzyk kobiety. W nastepnej chwili spowrotem zaczal wiac wiatr i sypac snieg. Jednak nie tak obficie jak wczesniej. Laguna odnalazł Andila i spojrzał na Alione, która klęczała chlipiąc w miejscu, gdzie Czart oddal zycie. Trzymala w reku blekitna roze. Wojownik podszedl do niej i podniosl na nogi mówiąc
-Posluchaj.. Wiem.. Mi jest także bardzo przykro. Ale musimy działać dalej.- Ta spojrzała na niego zaplakanymi oczyma. –Nie możemy dac się pokonac. Zrobimy tak, wezmiesz Andila i wrocisz jak najszybciej do Loren. Wezmiesz tez mape, żebyś mogla dotrzec tam jak najszybciej. Nie możemy pozwolic sobie na opoznienie..-
-A co z toba..?- zapytala niespokojnie
-Ja postaram sie dotrzec do wiezy..-
-Jak? Bez mapy i jedzenia?-
-Musisz mi zaufac. Zrobie wszystko by nasza misja się powiodła, rozumiesz?-
-Tak.. Wyruszajmy..- powiedziala drżącym glosem. Laguna podszedl do Andila
-Teraz razem z Ali wrocicie do reszty. Musicie zrobic to jak najszybciej, dobrze?- zwierze zarżało i uklękło pozwalając elfce wejsc na swój grzbiet.
-Powodzenia Alione-
-Tobie przyda się bardziej.. Niech Bogowie będą z toba-
-Na pewno, ruszaj Andil.-
Laguna stal chwile patrzac za nimi i zastanawiając się gdzie teraz powinien ruszyc. Odwrocil się i zaczal maszerowac w dal.
***
Po paru godzinach marszu zmeczenie znow go dopadlo. Niebo pociemnialo a wicher wzmogl się na sile oznaczając burze sniezna. –Pieknie… Nawet natura nas nie oszczedza- pomyślał. Był glodny i chcialo mu się pic, jednak nie zwracając uwagi na swój zoladek parl dalej. Jeszcze pare godzin minelo a osłabiony wojownik znow zaczal zataczac się pośród burzy. Nie kierowal sam soba, wiatr pchal go we wszystkie możliwe strony az wywrocil na plecy. Widzial platki śmigające pod ciemnym niebem. Zdawalo się, ze przemienialy się w male kwiaty urywane z krzewow przez wiatr w ogrodach Norii. Oczy zaczely się same zamykac, ogarnelo go cieplo mimo zimnego otoczenia. Utulony w jej ramionach, w ramionach ukochanej kobiety. Czul ja przysobie, jak dotyka jego twarzy i wnika w serce. W glowie usłyszał jej glos
–Odnajdz mnie.. Proszę, odnajdz mnie-
-Nie mogę, nie dam rady..-
-Oczywiście, ze dasz, tylko musisz chcieć a osiagniesz cel- powiedział slodko glos
-Mój cel jest zbyt daleko.. Jest zbyt trudny do osiągnięcia..-
-Wcale nie. Wstan. Slyszysz? Wstan!- Laguna przemogl się i powoli otworzyl oczy, mimo powiek, które same się zamykaly
-Podnies się i spojrz w prawo- pokornie i z wielkim wysilkiem zrobil co mu kazano, ale nic nie zauważył.
-Przeciez tam nic nie ma.. Kolejne zludzenie, uluda udawajaca prawdziwosc..-
-Jest, tam jest twój cel, twoje przeznaczenie. Idz ukochany, idz.- Te slowa pokrzepily jego serce. Niesmialo postepywal naprzod. Nagle w wirującym sniegu ujrzał zarysy wielkiej budowli. Ciemnej w białym otoczeniu. Zblizal się do niej z kazda chwila. W koncu stanal przed wielkimi wrotami. Oparl się o nie i próbował pchnąć. Pchnal z calych sil, jednak te pozostaly nieruszone. Jeszcze raz i jeszcze raz. Uzyl wszystkich sil, które mu pozostaly. Miesnie chwilowo się napięły, po czym rozluźniły a on bez swiadomosci upadl na twarda, zmarznieta z ziemie. |
Temat: dobre! |
Laguna
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 1462
|
Forum: Na Wesoło ;) Wysłany: 2008-04-16, 16:11 Temat: dobre! |
Swietne |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-04-16, 16:10 Temat: taka moja uwaga |
Aktualnie kace PS 2 ;) ale ochota na pisanie troche powraca, wiec czesciej bede cos dodawal :)
EdiT:
I kolejny rozdzial zawital |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-04-14, 21:49 Temat: taka moja uwaga |
Bazgrolek czesc dalsza |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 496
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-04-14, 21:48 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Devias
Mroźny wiatr smagał twarze wędrowców. Gesty, rozpędzony śnieg wpadał do oczu i utrudniał określenie drogi. Było coraz zimniej, niebo przesłonięte szarymi chmurami zapowiadało kolejna śnieżyce. -Jeszcze trochę! Chyba jesteśmy juz niedaleko!- Krzyknął Czart z trudem odczytując mapę -Właśnie minęliśmy Zmarzniętą Rzeką, która jest granica terenów Devias!-
-Chodź Andil, chodź.. Prawie jesteśmy na miejscu- szeptał wyczerpany Laguna. Alione Szla w milczeniu po środku ich malej karawany. Byli grubo ubrani w zwierzęce skory, które utradnialy im marsz. Szli jeszcze około godziny kiedy im oczom ukazała sie nieduża wioska, opatulona śniegiem. -Wreszcie..- wysapała Ali -Chodźmy, znajdźmy jakąś karczmę, padam z nóg-
W milczeniu weszli wglad wsi. Na ulicach miedzy domami było pusto, z kominów widać było unoszące sie strzępy dymu rozwiewanego przez wiatr. Ustali na dużym placu, po środku stała wysoka tyczka na której szczycie szalenie falowała uczepiona flaga z Godlem Devias. Skrecili w lewo, mineli duzy kosciol z ladnymi rzezbionymi drzwiami. Posuwając się dalej ujrzeli małą knajpę z szyldem chyboczącym się nad drzwiami. Na szyldzie przedstawiony był stary człowiek z dluga broda i laska w rece. W drugiej trzymal nieduzy worek. Pod rysunkiem widnial napis: „Karczma pod Wędrowcem”. Czart stojacy najbliżej drzwi wejściowych pchnął je i zniknal z Alione wewnątrz budynku. Laguna szepnal do Andila –Poczekaj tutaj chwile, zaraz zorientuje się gdzie mogę znaleźć dla ciebie miejsce- pogłaskał zwierzaka po grzywie i wszedł do srodka. Buchnelo w niego stare powietrze. Smierdzialo dymem, piwem i wymiotami. Na duzej zasyfionej Sali rozstawione były stoliki przy których siedzialo niewielu bywalcow lokalu popijających napoje. Teraz wszyscy unieśli glowy znad kufli i spojrzeli na przybylych. Pa prawej scianie znajdowal się stary kominek z trzeszczacym w srodku ogniem. Dalej w rogu staly schody na gore, prawdopodobnie do pokoi. Laguna podszedł do lady gdzie Czart i Ali rozmawiali z grubym , zapyziałym barmanem, który wyglądał na wyraznie zbulwersowanego i syczal:
-Cholerna elfico! Powiedzialem ci już, ze nieludzi nie toleruje pod swoim dachem!- wydeklamowal opluwając przybylych. Czart wycierając z obrzydzeniem twarz powiedział znuzony:
-Posluchaj gruby warchlaku. Jestesmy strasznie zmeczeni i chcemy tylko troche zjesc i przespac ta zawieruche, potem się stad wynosimy..-
-Ty i ten koles możecie zostac, ale ta szmata niech się wynosi!- krzyknął barman.
To stalo się w jednej chwili. Czart przeskoczyl przez lade, zlapal grubasa za gardlo, popchnął na sciane i przystawil sztylet do jego szyi.
-Jeszcze raz nazwij ta pania w ten sposób.. A osobiście wytne ci co nie co z twego parszywego ciala.. A teraz, pokazesz memu przyjacielowi stajnie, by mogl zaprowadzic do niej swego pupila i go nakarmic. Nastepnie wrocicie tutaj i podasz naszej trojce swojska kolacje, by potem zaprowadzic nas do naszych pokoi.- warknął jednym tchem mag.
Reszta baru oglądała scene ze zdziwieniem, zainteresowaniem i odrobina przerażenia. Czart puścił barmana, który chwile lapal oddech, po czym skinal drzaca reka na Lagune i skierowal się do wyjscia. Rycerz podążył za nim i chwile potem prowadzil Andila do malej szopki. W srodku rozebral zwierze z pakunkow i nałożył mu siana. –Tutaj będzie ci cieplo. Odpoczywaj, do jutra.- powiedział z uczuciem i wrócił do baru gdzie barman już obsługiwał Czarta i ich towarzyszke. Laguna podszedł do nich, rozebral się i usiadl przy stoliku. Blat pokryty był gruba warstwa kurzu i roznych, zaschnietych plam.
-Widzac to pomieszczenie, jesc mi się odechciewa..- szepnęła elfica
-Nie tylko tobie, jednak musimy pozywic się czyms innym niż tylko suchym miesem. Doda to nam sil na kolejne trudy- odpowiedzial Czart.
Zywili się chlebem, tuszona baranina i innymi dobrami, które smakowaly lepiej niż mogli przypuszczac. W Polowie jedzenia do ich stolika zbliżył się wielki dryblas.
-Witam przybyszow i zycze smacznego, mam pytanie- wypalil bez wahania
-Pytaj, być może będziemy skłonni odpowiedziec- zagadnął Laguna
-Kim jesteście i skad przybywacie?-
-Dlaczego ciebie to interesuje? Mamy wlasne sprawy-
-Teraz sprawdzamy wszystkich, chodza sluchy, ze Kundun wyslal swoich ludzi, którzy przejmuja wladze we wszystkich miejscowościach, grabiac i zabijając wieśniaków-
-Ah…- westchnął Laguna –Czy sadzisz, ze jeśli bylibyśmy wysłannikami Kunduna, to czy jeszcze bys zyl?-
-Nie wiem, mam nakazane pytac i sprawdzac. A wy wygladacie podejrzanie, bardzo.-
-A to dlaczego? Czyms się roznimy?- spytala Alione
-Ty przede wszystkim. Nigdy nie ufaliśmy elfom. Oraz nigdy się nie zdążyło, żeby ktos zapuszczal się w nasze strony podczas kiedy nadchodzi zima. Niewielu jest takich śmiałków. Chyba, ze sa naznaczeni czarna moca…-
-Przestan glupku- znow wcial się Laguna –Zapewniam cie, ze ta elfica jest czystego sumienia. Tak jak ja i ten mag..-
-Skoro tak.. No coz, będziemy mieli was na oku.. Smacznego i milego wieczoru.- pożegnał się człowiek i odszedł ku swemu stolikowi
-Nie wyglądają na przyjaznych- stwierdzil Czart rozglądając się po wieśniakach, którzy co raz przecinali nowo przybylych ostrymi spojrzeniami
-Być może sa zastraszeni.. Boja się innych ludzi niż tych, których znaja. Wszystko staje się zle. Przestaja ufac każdemu. Sami wiecie dlaczego- odpowiedziala Ali
-Tak, ale jesteśmy tutaj po to, żeby to zmienic? Prawda? Ale na razie jedzmy i odpoczywajmy, mam nadzieje, ze ta wichura dlugo nie potrwa i wkrotce będziemy mogli wyruszyc dalej.- rzekl Laguna wyciągając się na krzesle.
Tak wiec odpoczywali, dyskutowali o dalszych planach podrozy i zgadywali co mogli robic Maniekk z reszta druzyny.. W koncu, kiedy ziewali coraz czesciej, Alione stwierdzila, ze czas udac się spac. Czart machnął na barmana, który wyszedl zza lady i zaprowadzil ich na Pietro. Wskazal pokoj Lagunie oraz dla elficy i maga. Pozegnali sie w korytarzu i zniknęli w swoich sypialniach. Rycerz nie zapalając nawet swieczki, odnalazł po ciemku luzko i rzucil się w ubraniach na pościel.
Widzial ciepla Doline i Gerliszka bawiącego się z Andilem. Troche dalej Maniekk uczyl Duzego unikow w walce, Deshi lewitowal duzym glazem.. Laguna zblizyl się do nich z uśmiechem na twarzy.. Wtedy zapadla ciemność. Stal na wzgorzu przed zamkiem nad którym klebil się czarny, gesty dym. Luna ognia rozświetlała ciemność. Dalekie odgłosy i krzyk Alione.. Wrzask przebil się przez sen i wyrwal go z lozka. Chwycil za miecze i wypadl na korytarz. Drzwi do pokoju Czarta i Ali były otwarte, wiedział, ze to co słyszał, było rzeczywistością. Szybko dobiegl do wejścia. W srodku zastal przykry widok, na rozeslanym lozkiem siedziała blada elfica, Czart stal ze sztyletem w reku a u jego stop w kaluzy wlasnej krwi – lezal barman.
-Wiedzialem, ze spróbuje.. Wiedzialem, głupi człowiek..- mruknął Czart
Laguna bez slow zlapal koc i przykryl nim cialo. Jego uszy uchwycily wrzaski na zewnatrz.
-To chyba nie koniec naszych kłopotów- powiedziala troche drżącym glosem Ali - Kiedy spalam, ten zakradl się do naszego pokoju z nozem w reku.. Na szczescie Czart domyślił się, ze ten może zechciec się odegrac. No i.. Z reszta widac co się stalo..- gdy to mówiła, Laguna podszedł do okna i rozchylil zaslony. Noc była ciemna i spokojna, jednak cos zakłócało harmonie ciszy.
-Wynosimy się stad, zaufajcie mi- powiedział twardo –Bierzcie wasze rzeczy i w odpowiedniej chwili ucieknijcie na zachod od miasta. Niedlugo się spotkamy. Szybko pozbieral futra i zbiegl po schodach. W barze było ciemno, podszedł po cichu do okna wychodzącego obok stajenki. Zerknal przez nie- nie zobaczyl nikogo. –Droga czysta, chwilowo..- pomyślał i uderzyl lokciem w szybe. Posrod ciszy panującej w barze rozlegl się glos tluczonego szkla i łamanej ramy okiennej. Laguna kawalkiem drewna wyczyścił otwor ze szkla i szybko przelazł na dwor. Jednym skokiem dotarl do drzwi stajennych i schowal się w pomieszczeniu. Zostawil lekko uchylone drzwi i zerkal przez szpare. Po chwili do uliczki wbiegla trojka wieśniaków. Dwoch z nich było uzbrojonych w widla a ostatni w Duza siekiere. –Gdzie te gnojki razem ze swoja cholerna elfka!- Warknal jeden z nich
-Zamknij się, musza gdzies tutaj być, nie mogli uciec daleko.- odezwal się ten, trzymajacy siekiere. Mowiac to oświetlił ziemie pochodnia i spostrzegl slady na śniegu prowadzace do stajni. Lekko ukucnął i począł się skradac do drzwi. Laguna usunął glowe ze szpary i odliczyl w myslach- 1.. 2.. 3!- z ostatnia cyfra kopnal wrota, które uderzyly w twarz człowieka najbliżej nich. Ten opadl na kolana upuszczając pochodnie, która teraz zasyczała w zetknieciu ze śniegiem. Wolna reka zlapal się za nos. Wojownik wypadl ze stajni wyciągając miecze i tnac nimi wroga. Stal zaspiewala przecinając powietrze i cialo wieśniaka, skraplając czerwienia biel na ziemi. Reszta wieśniaków, zaskoczona obrotem wydarzen, teraz szykowala się do natarcia unosząc widly. Na twarzy Laguny pojawil się okropny, nienawistny uśmiech przez który przebijal się cien szaleństwa. Cos w nim, cos gleboko skrytego ożyło i radowalo się z walki, tak latwej. Ucieszylo się łatwością pokonywania głupich ludzi. Skoczyl, obracając się w powietrzu cial jednego po twarzy, drugiego po nogach. Raniony w twarz upadl z glosnym stęknięciem, drugi z powodu okaleczonych nog upadl na ziemie glosno wrzeszczac. –Ratunku! Tutaj jest jeden z nich! Ratujcie! RATU…!- Laguna przerwal krzyk miażdżąc krtan klinga miecza. Czul się wspaniale, jak nigdy wczesniej. Walka nie odbierala mu sily, przeciwnie. Dzieki niej przepełniała go wielka moc, która jak najbardziej umial wykorzystac. Bez pospiechu podszedł to człowieka, którego wczesniej uderzyl drzwiami. Po drodze dobil zranionego w twarz, wbijając miecz w brzuch. Ten w konwulsjach ostatniego bolu, rozpaczliwie zacisnął rece na ostrzu, jednak te szybko rozluźniły się i daly znak zgonu. Wojownik chwycil wciąż trzymającego się za twarz człowieka, lekko nacinając mu reke, dzieki czemu, ten upuścił prymitywna bron. –Dla pewności- mruknął Laguna i zasłonił się cialem wroga. W tym samym momencie do uliczki wpadlo około tuzina wieśniaków, każdy z nich był uzbrojony a na ich czele stanal dryblas wczesniej spotkany w gospodzie. –Parszywy szczurze! Nie chcieliśmy Cie zabic! Chodzilo nam tylko o elfke! Ale jak widac, nie umiesz wybrac lepszego dla siebie wyjscia.. Wiesz, ze za chwile zginiesz?- wycharczal –Zbliz się, a glowa tego śmierdzącego lachmyty odpadnie od reszty ciala- szepnął Laguna mrużąc oczy –Czy nie wiesz, glupku, ze wlasnie pozwoliliście moim towarzyszom zbiec? Odwrocilem wasza nedzna uwage. A watpie, żeby ktos z was zechciał ruszyc tylek i rozpocząć pościg w nocy i przy takim mrozie.- wieśniacy zawahali się, dryblas zdawal się obmyślać plan unieszkodliwienia przeciwnika. –I wy, myslicie, ze mnie pokonacie? Nie wiecie do czego jestem zdolny. Radze wam, nie zmuszajcie mnie abym musial wam to udowadniac.- ciągnął Laguna –Hrehehehehe! Jeden przeciwko tylu?! Ludzisz się nadzieja przybyszu! -Ryknal przywodca –A teraz zdychaj psie!!- ruszyl na Lagune z gromada glosno krzyczacych wieśniaków. Przez chwile, w glowie Laguny zagościła mysl, ze nie chce zabijac tych ludzi, upartych w swych przekonaniach. Ale to była tylko chwila. Z coraz wieksza bliskością przeciwnikow gościła w nim adrenalina i chec.. Chec krwi i bolu zadanego wrogowi. Oczy błysnęły mu szkarłatem, podzynajac gardlo zakładnikowi ruszyl naprzeciw reszcie…
***
Nastepnego ranka w Devias panowalo wielkie poruszenie, wielu ludzi płakało i lamentowalo nad strata bliskich, zabitych przez nieznajomych. Duza grupa stala miedzy gospoda a stajnia. Mezczyzni wywozili z alejki ciala, bądź ich resztki. Wszystkie zmasakrowane i pokryte głębokimi nacięciami. Jeden z tlumu gapiow nie pasowal do reszty. Ubrany w dlugi, ciemno-szary plaszcz przyglądał się uciętym konczynom, walającym się po uliczce. Cala jej szerokość i prawie długość, była pokryta weschnieta już we snieg krwia. Na scianach budynkow tworzących owa alejke widniały chlapnie cha krwi z otwartych tetnic i zyl. Gdzieniegdzie czerwona smuga wskazywala miejsce, po którym osuwal się ranny człowiek. Przybysz ze skryta pod kapturem twarza mruknął cicho i wyszeptal – a wiec jesteśmy coraz bliżej siebie.. Jakie jest Twoje imie, kim jestes.. Czy to co wiem.. Czy to jest prawda..?- odwrocil się i wycofal z tlumu. Przeszedl pare krokow i skręcił za rog stajni. Rozejrzal się po okolicy. W cieniu kaptura błysnął szkarłat oczu. Po czym znikl. |
Temat: Anime / Mangi |
Laguna
Odpowiedzi: 14
Wyświetleń: 1636
|
Forum: O Wszystkim i O Niczym ;) Wysłany: 2008-03-13, 10:51 Temat: Anime / Mangi |
Anonymous napisał/a: | Treść, a temat co coś całkiem różnego. Pozatym staram się Ciebie właśnie wyprowadzić z błędu, bo twoje posty wydają mi się ostro snobistyczne. Jako, że to jest temat Anime / Mangi w dziale "O wszystkim i o niczym", to chyba mam prawo do dyskusji na temat Anime/Mang prwada?
Ja myśle, że obrażanie poszczególnych gatunków anime, nie jest zbtyt dobrym posunięciem. Ja moge równie dobrze to samo napisać o psychoderylicznym Neon Genesis, czy Dramacie Wolf's Rain.
A co do propozycji - to polecam koleno
Full Metal Alchemist jeśli lubisz bleach.
Soul Hunter jeśli lubisz intrygi... :P
Full Moon wo sagashite jeśli jesteś osobą wrażliwą na ludzkie cierpienie.
Kamikaze Kaitou Jeanne - jeśli lubisz zaskakującą akcje, DNAngel jeśli wolisz obejżeć bardziej dziecinną wersje z Chłopakiem w roli głównej, która jest nieudolną podróbką KKJ.
Inuyasha, Tenchi też dość fajne Anime ;>
Ghost Hunt kryminał
Blood the Last Vampire straszne Anime, powinno Ci się podobać
Notatnik Śmierci - mroczne, zagadkowe... wiele tajemnic :] coś wprost dla Ciebie.
Paranoia Agent Fabuła, fabuła, myślenie, fabuła, myślenie :] i tyle. |
Paru z tych tytulow przyznaje- nie znam, ale zapewne wszystkie sprawdze.
Aha i nie wiem dlaczego oceniasz mnie jako maniaka "horrorowatych" anime?
Po prostu niektore z tych byly dla mnie cenniejszym przekazem niz inne a te akurat zawieraly wiele motywow zbrodni, przemocy, strachu itp, to jest czesc zycia, ktora sprawia, ze te a nie inne spodobaly sie bardziej.
Ale dosc juz tego. Mam co robic :) |
Temat: Anime / Mangi |
Laguna
Odpowiedzi: 14
Wyświetleń: 1636
|
Forum: O Wszystkim i O Niczym ;) Wysłany: 2008-03-12, 18:04 Temat: Anime / Mangi |
Laguna napisał/a: | Wpadam z zapytaniem czy ktos z was (procz Gq) takze lubuje sie w tych "srodowiskach"? Czy macie godne uwagi tytuly? |
Laguna napisał/a: | PS: I prosze, anime (ciezko to nazwac prawdziwym anime) takie jak, Naruto, DBZ, Sailor Moon mnie nie interesuja. Wiec o tytuly takich typow nie prosze :) Wole cos ciezszego, z przekazem, do pomyslenia ;) |
Anonymous napisał/a: |
Pisze zgodnie z tematem, więc to nie ja spamuje. Nie podałeś wystarczających informacji w swoim temacie, więc jest to twoja sprawa.
|
Jestes pewien swoich stwierdzen? Jak dla Ciebie, przekazalem cale info czego oczekuje w odpowiedziach i czego nie oczekuje. Przyklad masz czarno na bialym. |
Temat: Anime / Mangi |
Laguna
Odpowiedzi: 14
Wyświetleń: 1636
|
Forum: O Wszystkim i O Niczym ;) Wysłany: 2008-03-12, 16:48 Temat: Anime / Mangi |
Artemis napisał/a: | Laguna, każde Anime ma jakiś przekaz. Zmień lepiej temat na "kryminalne/horrorowate Anime", bo ty taki gatunek preferujesz. Ja akurat obejżałem wszystkie odcinki DBZ, część SailorMoona, Naruto oglądam czasem na Jetixie. I bardziej interesują mnie gatunki komediowe. |
Wierze, ze nie ogladales dokladnie anime ktorych podalem, wiec nie Ci jest tutaj ocena.
Mimo brutalnosci niosa ze soba glebsza tresc moralna, najwazniejsze zyciowe decyzje, cos wiecej, niz tylko krew i wulgaryzm.
Artemis napisał/a: | W Anime jest jak z filmami, różne gatunki dla różnych osobowości. Przykłady:
Dragon Ball, to Anime/manga bez większego przesłania, w założeniu ma pokazywać "walke dobra ze złem" oraz to, że nie warto być tym "złym" Pokazuje także, że życie bywa brutalne, a ludzie się zmieniają, dlatego warto dawać im szansę.
Akcja, walka dobra ze złem, przewidywalna fabuła, wątki komediowe. |
DBZ ogladalem za dzieciaka, nie powiem, podobalo mi sie. Ale fabula prosta jak drut, kazda akcje mozna przewidziec bez zadnych glebszych domyslen.
Artemis napisał/a: | Sailor moon - Anime głównie skierowane dla nastolatek i nastolatków które miewają różne problemy, opowiada o miłości, odwadze, poświęceniu, taki dragon ball ktory posiada rozbudowaną fabułę, zmniejszoną brutalność - za to pojawiają się wątki miłosne.
Problemy szkolne/nastolatków, komedia, walka dobra ze złem, rozbudowana fabuła(ujawnia wolno - wraz zrosnącą ilością odcinków). |
Co do Sailor Moon- jesli chcialbym ogladac typ problemow nastolatkow i ich walke ze zlem, wlaczylbym se serie Power Rangers ^^ SM nie odbija od tego poziomu. Tyle, ze w SM, na szczescie, nie ma gumowych przeciwnikow i kartonowych mieszkan ;)
Artemis napisał/a: | Naruto też jest niczego sobie, i oglądalnością przebija każdy z tytułów które podałeś, DragonBall popularnością także przebija wszystkie z twoich wyżej wymienionych. Więc niestety jesteś w mniejszości. |
Tutaj powiem krotko i na temat. Fabula jak w DBZ, glowny bohater totalny idiota... Moze tworcom chodzilo o stworzenie impulsywnego, egoistycznego bohatera, nie wiem. Ale z tego wyszedl taki mix, jaki mi sie nie podoba
Artemis napisał/a: | A dla osób, które nigdy nie planuja obejżeć aktorskiej wersji Sailor Moona mam mały spoiler (ja oglądałem, kolega mi polecił)
Oryginalna wersja Aktorska Sailor Moon jest bardzo nieprzewidywalna, jedna z głównych bohaterek umiera na raka, i nie ma tam 'dobrego' zakończenia. Tytuowa boahterka zabija miłość swojego życia... a niedługo później świat zostaje rozwalony. |
Jesli smutne zakonczenia Cie kreca- obejrzyj Gunslinger Girl badz Wolf's Rain...
Artemis napisał/a: | Ponadto - wiele faktów można rozumieć niejednoznacznie, tak jak to było np. przy Neon Genesis Evangelion. Ale czy ty chociaz ogladales NGE? bo tytuł źle podałeś ;P |
Tak, tak, "Z" zamiast "S", spal mnie na stosie za ta literowke
Artemis napisał/a: | I ostatnie - czy np. Straszny film, jest filmem? Albo komedia Głupi i głupszy? Chyba tak... Porównaj teraz Kiepskich, Lost, i Prison Break... |
Przyklad- Naturo i Neon. Przy ktorym ta "bajeczka" o walce, o wlasnosc jest tyle wazna co przetarta skarpetka.
Lost, Prison Break sa teraz popularnymi serialami, ktore nie musza sie wszystkim podobac. Dla mnie Lost bylo doszczetnie nudne, nie typuje w tym temacie.
Artemis napisał/a: | czy napisał byś, że kiepskich ciężko nazwać jest prwadziwym serialem?^^ |
A czy Naruto nazwalbys prawdziwym Anime?
Artemis napisał/a: | - to jest prawdziwy serial, ma inny przekaz, jest kierowany do innej grupy wiekowej etc. Ja osobiście nie lubie horrorów.. |
Bleach, Wolf's Rain i reszta (ok, procz NGE, niech bedzie) horrorami? Nie ma w nich wiecej przemocy niz w Twoim typie serialu Prison Break czy Sailor Moon.
Artemis napisał/a: | lubie za to kryminały i komedie :] |
Po 1: to nie jest temat do rozpisywania sie nad swoim gustem.
Po 2: Zapoznaj sie z definicja Anime i jego historia, przyda sie jesli kiedys bedziesz chcial oceniac inne tytuly.
Po 3: Twoj post nic nie wniosl pod wzgledem do nazwy tematu. Teraz napisze tak jak Ty, wiele razy na forum Nations- przestan spamowac.
Mam swoje zdanie, idzie to w parze z ustrojem w jakim zyjemy ;) Chcesz, tep mnie, ale wlasne zdanie jest najwazniejsze. |
Temat: Anime / Mangi |
Laguna
Odpowiedzi: 14
Wyświetleń: 1636
|
Forum: O Wszystkim i O Niczym ;) Wysłany: 2008-03-11, 21:35 Temat: Anime / Mangi |
Hello =)
Na forum zaczyna powiewac pustka.
Poki nie mamy zadnego serwera, nie mam nic do roboty nad fabula do serwera Artemisa, zaczalem ogladac anime. Wpadam z zapytaniem czy ktos z was (procz Gq) takze lubuje sie w tych "srodowiskach"? Czy macie godne uwagi tytuly?
Z mojej strony polecam:
Bleach - ostro ogladam =)
Death Note - po pierwszym odcinku pieknie sie zapowiedzialo, recenzje z pozytywna ocena zachecaja do ogladania.
Wolf's Rain - piekne anime, poruszajace.
Gunslinger Girl - troche lzejsze, ale ciekawe (Japonia we Wloszech ;) )
Neon Genezis Evangelion - od ktorego zaczalem przygode z anime, ciekawy, brutalny i cholernie trudny do zinterpretowania.
Co do mang, jestem swiezy w temacie, ale ciekaw :]
Jakies wasze propozycje?
PS: I prosze, anime (ciezko to nazwac prawdziwym anime) takie jak, Naruto, DBZ, Sailor Moon mnie nie interesuja. Wiec o tytuly takich typow nie prosze :) Wole cos ciezszego, z przekazem, do pomyslenia ;) |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 547
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-09, 15:50 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Rozlaka
Kiedy sie obudzil dopiero switalo. Uniosl glowe i wyjrzal przez okno za ktorym ciemnosc nocy powoli ustepywala miejsca blasku dnia. Z powrotem opadl na poduszke. Chcial nacieszyc sie cieplym poslaniem i mroczna, ale przytulna komnata. Byl wypoczety, w pelni sil. Gotow aby wyruszyc w niebezpieczna podroz. Staral sie uciszyc wszystkie sprzecznosci jego zasad, ktore zlamal zgadzajac sie na towarzystwo Alione i Czarta. Wiedzial, ze wyruszajac z nimi, moze byc bezpieczniejszy, ale taki obrot spraw nie byl dla niego komfortowy. Wolalby isc sam, przejmujac sie tylko wlasna osoba. Nie mial nikogo, jego smierc nie bylaby wstrzasem dla bliskich. Nie obawial sie odejscia z tego swiata, zyl bez wartosciowych uczuc, ktore umarly w nim 3 lata temu.. To sprawialo go twardszym na niebezpieczenstwo, bol i smutek.
Promienie sloneczne poczely skradac sie do okna zalewajac wnetrze komnaty. Mial ochote jeszcze polezec, ale wtedy uslyszal pukanie do drzwi. -Prosze- powiedzial jeszcze zachrypnietym po snie glosem. Drzwi otworzyly sie a w nich stanal Gerliszek z usmiechem na twarzy. -Witaj, jak minela noc?- spytal -Dziekuje, spalem jak zabity- odpowiedzial Laguna podpierajac sie na lokciach
-Dlaczego już nie spisz?-
-Ah, musialem nakarmic Unirie..-
-Co to takiego Gerliszku- spytal Laguna
-Wstan i sie ubierz, poczekam przed komnata i pokaze jaka niespodzianke uszykowalem- odpowiedzial elf z szerokim usmiechem po czym wyszedl. Laguna szybko wstal z lozka, narzucil na siebie ubranie i spotkal sie z Gerliszkiem na korytarzu. -A wiec, gdzie TO jest?-
-Chodzmy za zamek, pasie sie na lace- chwile potem wyszli na dwor i skierowali sie na pastwisko. Slonce swiecilo rozgrzewajac ochlodzone po nocy powietrze. W pewnym momencie Laguna uslyszal glosne rzenie, a kiedy wyszli zza zalomu muru jego oczom ukazalo sie konio podobne zwierze. Nieduże, stalo na dwoch, wiekszych lapach, przednie mial mniejsze i krotsze z nieduzymi pazurkami. Przypominal troche gruszke na nogach, jego cialo u dolu bylo szersze. Piekna pomaranczowo-biala siersc polyskiwala w swietle dnia. Zwierzak slyszac nadciagajacych ludzi uniosl glowe uwienczona zlotym rogiem i zarzal radosnie na widok elfa. -Gerliszku, on jest piekny- stwierdzil Laguna
-Ona- poprawil go przyjaciel -Oh.. no dobrze, ona jest piekna. Powiedz, skad sie tutaj wziela?-
-Znalazlem ja dzien po przejeciu zamku, kiedy bylem na polowaniu. Tylna lape miala uwieziona we wnykach, ktore zapewne zastawili poprzedni wlasciciele warowni. Uwolnilem ja i bardzo sie zdziwilem, kiedy nie miala zamiaru uciekac. Opatrzylem jej noge okladami z wywaru lisci klempsta, poniewaz szczeki wnykow byly nasmarowane trucizna, ktora nie wiedziec czemu nie zaszkodzila naszej panience. Od tego czasu codziennie znajdowalem ja w tym samym miejscu, jakby na mnie czekala. W koncu sprobowalem i... Wskoczylem jej na grzbiet. Nawet nie wiesz jaka jest zwinna i szybka-
-To na niej da sie jezdzic?-
-Oczywiscie. W bibliotece znalazlem ksiege o magicznych stworach. Sa w niej zapiski i rysunki o uniriach. Jest to stworzenie magiczne, kiedys wykorzystywane przez elfy do jazdy i przenoszenia bagazow w dlugich podrozach. Jest wytrzymala na ciezkie warunki, nie musi takze duzo jesc.. Pomyslalem, ze przyda wam sie w waszej misji. Nie musielibyscie ciagnac na plecach tych workow.-
Laguna podekscytowany ostroznie zblizyl do zwierzecia. Te widziac nieznajomego ostroznie zblizylo leb do wyciagnietej reki i powachalo. Podeszlo blizej i odwaznie zaczelo obwachiwac calego rycerza. W koncu wyprostowalo sie i liznelo go po rece. Gerliszek rozesmial sie -Jak widzisz, jest bardzo bezposrednia i chyba cie zaakceptowala-
-Jestes bardzo mila unirio, przydasz sie nam w podrozy- powiedzial Laguna a zwierzak jakby rozumiejac jego slowa zarzal ochoczo. -W starych stajniach znalazlem duzo rzemieni, przydadza sie przywiazania bagazy na naszego konika- stwierdzil elf -A teraz zostawmy ja na chwile i chodzmy cos zjesc, po drodze wytlumacze ci czym sie zywia i jak z nimi sie obchodzic.-
-Imie..- wymamrotal Laguna
-Slucham?-
-Potrzebne jest jej imie, musimy cos wymyslec-
-Oczywiscie, ale teraz chodzmy, musisz sie pozywic i przygotowac bagaze- powiedzial z usmiechem Gerliszek
Spotkali sie z reszta w sali jadalnej, jeszcze zaspanych z wpol zamknietymi oczyma. Laguna z elfem przysiedli sie do Czarta i Alione.
-Duzo macie bagazy?- spytal Gerliszek
-Nie, nie bralismy wiecej niz tego co jest nam potrzebne- odpowiedzial mag
-Najwazniejsze sa cieple ubrania i duzo suszonego miesa, wody tylko na dojscie do Devias.- wtracila Ali
-Mozemy wziac wiecej niz przewidywalismy, mamy dodatkowego czlonka podrozy- stwierdzil Laguna
-Jak to? Myslalam, ze nawet my bedziemy ci przeszkadzac?-
-Nie, nie chodzi o czlowieka, po sniadaniu wam pokaze, Duzy, czy mozesz podac dla mnie troche przepiorki?-
Syte sniadanie dodawalo sil i otuchy. Po sprzatnieciu ze stolow wszyscy rozeszli sie do swych zajec. Laguna z Gerliszkiem, Czartem i Alione poszli na dziedziniec.
-Poczekajcie tutaj chwilke, Gerliszek przyprowadzi naszego towarzysza- poprosil Laguna a elf pobiegl na lake. Chwile pozniej ujrzeli unirie i jej jezdzca wbiegajacych na kamienny plac.
-Ohhh... Piekne!- krzyknela z podziwem elfica
-Mhm.. Urzekajace zwierze- potwierdzil Czart. -Opowiecie nam o nim wiecej?-
-Tym zajmie sie Gerlisz, ja pojde do stajni poszukac rzemieni- rzekl Laguna i skierowal sie do duzego drewnianego budynku. W srodku panowal polmrok, rzedy zagrod przecinal dlugi korytarz. W koncu szopki znajdowalo sie pomieszczenie z resztkami siana a po drugiej stronie inny pokoj. Laguna wszedl tam i zobaczyl wiszace na belkach sznury. Chwycil pare z nich i wrocil do reszty, ktora sluchala opowiesci o unirii i glaskala zwierze po pysku.
-Slonce jest coraz wyzej, zbliza sie czas..-mruknal wojownik stajac obok nich -Przyniescie swoje rzeczy, futra, przygotujcie sie do wyjscia. Trzeba zaladowac to na naszego pomocnika.-
-Pomoge wam- zaoferowal sie Gerliszek po czym skierowal sie z nimi do zamku.
Laguna zostal sam ze zwierzeciem, chwile stal zamyslony az w koncu powiedzia
-Bedziesz nazywac sie... Andil- zaskoczony tym pomyslem, nie wiedzial skad te imie przyszlo mu do glowy, ale unirii prawdopodobnie sie spodobalo, gdyz przyblizylo leb do ciala Laguny i wtulilo sie w niego. Ten zaskoczony do granic mozliwosci popatrzyl na unirie i powoli, jakby sie bal, przytulil jej glowe do siebie. Zwierze wydalo ciche mrukniecie.
-Ah.. Bedzie nam sie razem wspaniale podrozowalo- powiedzial rycerz glaszczac jasno-biala grzywe zwierzaka. Odsunal je delikatnie i zerwal pek trawy z czegos, co kiedys musialo byc rabatka, ktorym poczestowal Andila.
W tym momencie wrocili Czart, Alione i Gerliszek z nieduzymi workami.
-To sa nasze rzeczy, teraz ty przynies swoje i wszystkie ulozymy na unirii-
-Andilu- przerwal Czartowi Laguna -Teraz jest Andilem
-Ladne imie, zaakceptowala Ali. Jak na nie wpadles?-
-Wlasciwie to sam nie wiem... Nie wazne, pojde po swoje rzeczy- mowiac to, wszedl do zamku. Przeszedl korytarz, wdrapal po schodach i stanal przed drzwiami swojej komnaty. Pchnal je, podszedl do duzej komody, wyciagnal miecze i pochwy. Umiescil je na plecach, zlapal za dwa worki z cieplym ubraniem i jedzeniem, skierowal sie z powrotem do drzwi. W progu odwrocil sie i ostatnim spojrzeniem objal przytulny pokoj. Szybko znalazl sie na dworze, gdzie czekala juz reszta gildii gotowa na pozegnanie. Andil z workami na grzbiecie ogladal rycerzy, ktorzy otaczali go i komentowali urode zwierzecia. Laguna przymocowal worki po bokach ciala unirii i odwrocil sie do reszty. Maniekk wyszedl naprzeciw niego i uscisnal reke mowiac -A wiec to czas? Niestety.. Bedzie nam was brakowalo-
Wszyscy po kolei usciskiwali rece dla trojki podroznikow. Do Laguny podszedl Gerliszek, objeli sie w przyjacielskim uscisku -Opiekuj sie Andilem- poprosil elf
-Oczywiscie, bede go strzegl jak oka w glowie- odparl wojownik
-Musimy isc- wtracil Czart
-Tak, idzcie juz. Czas nagli, musicie wrocic jak najszybciej.- poparl go Maniekk
Laguna zlapal Andila za kantar i poprowadzil do bramy. Alione i Czart w ruszyli za nim. Zdawalo sie, ze wszelkie glosy i dzwieki zamarly na chwile, kiedy podroznicy opuszczali swoich towarzyszy. Z kazda chwila byli coraz dalej.. Juz przekroczyli brame, juz wspinali sie na wzgorze. Promienie slonca przeszkadzaly w sledzeniu malejacych sylwetek postaci. Kierowali sie na poludnie, blask oslepial zmuszajac do zamkniecia oczu..
***
Niebo uslane bylo migocacymi gwiazdami. Powietrze spokojne i cieple. W pokrywajacej sie rosa trawie, graly swierszcze a gdzies na drzewie huczal samotny puchacz. Czasem powietrze przecinal lot polujacego nietoperza. Pod drzewem lezal Gerliszek rozkoszujac sie spokojem nocy i nasluchujac odglosow zycia nocnej fauny. W myslach goscili Alione, Czart, Laguna i Andil, kroczacy gdzies zapewne ku Zagubionej Wiezy.
-Powodzenia przyjaciele- cicho szepnal elf sledzac wzrokiem spadajaca gwiazde.. |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 0
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-09, 14:13 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Rozlaka
Kiedy sie obudzil dopiero switalo. Uniosl glowe i wyjrzal przez okno za ktorym ciemnosc nocy powoli ustepywala miejsca blasku dnia. Z powrotem opadl na poduszke. Chcial nacieszyc sie cieplym poslaniem i mroczna, ale przytulna komnata. Byl wypoczety, w pelni sil. Gotow aby wyruszyc w niebezpieczna podroz. Staral sie uciszyc wszystkie sprzecznosci jego zasad, ktore zlamal zgadzajac sie na towarzystwo Alione i Czarta. Wiedzial, ze wyruszajac z nimi, moze byc bezpieczniejszy, ale taki obrot spraw nie byl dla niego komfortowy. Wolalby isc sam, przejmujac sie tylko wlasna osoba. Nie mial nikogo, jego smierc nie bylaby wstrzasem dla bliskich. Nie obawial sie odejscia z tego swiata, zyl bez wartosciowych uczuc, ktore umarly w nim 3 lata temu.. To sprawialo go twardszym na niebezpieczenstwo, bol i smutek.
Promienie sloneczne poczely skradac sie do okna zalewajac wnetrze komnaty. Mial ochote jeszcze polezec, ale wtedy uslyszal pukanie do drzwi. -Prosze- powiedzial jeszcze zachrypnietym po snie glosem. Drzwi otworzyly sie a w nich stanal Gerliszek z usmiechem na twarzy. -Witaj, jak minela noc?- spytal -Dziekuje, spalem jak zabity- odpowiedzial Laguna podpierajac sie na lokciach
-Dlaczego już nie spisz?-
-Ah, musialem nakarmic Unirie..-
-Co to takiego Gerliszku- spytal Laguna
-Wstan i sie ubierz, poczekam przed komnata i pokaze jaka niespodzianke uszykowalem- odpowiedzial elf z szerokim usmiechem po czym wyszedl. Laguna szybko wstal z lozka, narzucil na siebie ubranie i spotkal sie z Gerliszkiem na korytarzu. -A wiec, gdzie TO jest?-
-Chodzmy za zamek, pasie sie na lace- chwile potem wyszli na dwor i skierowali sie na pastwisko. Slonce swiecilo rozgrzewajac ochlodzone po nocy powietrze. W pewnym momencie Laguna uslyszal glosne rzenie, a kiedy wyszli zza zalomu muru jego oczom ukazalo sie konio podobne zwierze. Nieduże, stalo na dwoch, wiekszych lapach, przednie mial mniejsze i krotsze z nieduzymi pazurkami. Przypominal troche gruszke na nogach, jego cialo u dolu bylo szersze. Piekna pomaranczowo-biala siersc polyskiwala w swietle dnia. Zwierzak slyszac nadciagajacych ludzi uniosl glowe uwienczona zlotym rogiem i zarzal radosnie na widok elfa. -Gerliszku, on jest piekny- stwierdzil Laguna
-Ona- poprawil go przyjaciel -Oh.. no dobrze, ona jest piekna. Powiedz, skad sie tutaj wziela?-
-Znalazlem ja dzien po przejeciu zamku, kiedy bylem na polowaniu. Tylna lape miala uwieziona we wnykach, ktore zapewne zastawili poprzedni wlasciciele warowni. Uwolnilem ja i bardzo sie zdziwilem, kiedy nie miala zamiaru uciekac. Opatrzylem jej noge okladami z wywaru lisci klempsta, poniewaz szczeki wnykow byly nasmarowane trucizna, ktora nie wiedziec czemu nie zaszkodzila naszej panience. Od tego czasu codziennie znajdowalem ja w tym samym miejscu, jakby na mnie czekala. W koncu sprobowalem i... Wskoczylem jej na grzbiet. Nawet nie wiesz jaka jest zwinna i szybka-
-To na niej da sie jezdzic?-
-Oczywiscie. W bibliotece znalazlem ksiege o magicznych stworach. Sa w niej zapiski i rysunki o uniriach. Jest to stworzenie magiczne, kiedys wykorzystywane przez elfy do jazdy i przenoszenia bagazow w dlugich podrozach. Jest wytrzymala na ciezkie warunki, nie musi takze duzo jesc.. Pomyslalem, ze przyda wam sie w waszej misji. Nie musielibyscie ciagnac na plecach tych workow.-
Laguna podekscytowany ostroznie zblizyl do zwierzecia. Te widziac nieznajomego ostroznie zblizylo leb do wyciagnietej reki i powachalo. Podeszlo blizej i odwaznie zaczelo obwachiwac calego rycerza. W koncu wyprostowalo sie i liznelo go po rece. Gerliszek rozesmial sie -Jak widzisz, jest bardzo bezposrednia i chyba cie zaakceptowala-
-Jestes bardzo mila unirio, przydasz sie nam w podrozy- powiedzial Laguna a zwierzak jakby rozumiejac jego slowa zarzal ochoczo. -W starych stajniach znalazlem duzo rzemieni, przydadza sie przywiazania bagazy na naszego konika- stwierdzil elf -A teraz zostawmy ja na chwile i chodzmy cos zjesc, po drodze wytlumacze ci czym sie zywia i jak z nimi sie obchodzic.-
-Imie..- wymamrotal Laguna
-Slucham?-
-Potrzebne jest jej imie, musimy cos wymyslec-
-Oczywiscie, ale teraz chodzmy, musisz sie pozywic i przygotowac bagaze- powiedzial z usmiechem Gerliszek
Spotkali sie z reszta w sali jadalnej, jeszcze zaspanych z wpol zamknietymi oczyma. Laguna z elfem przysiedli sie do Czarta i Alione.
-Duzo macie bagazy?- spytal Gerliszek
-Nie, nie bralismy wiecej niz tego co jest nam potrzebne- odpowiedzial mag
-Najwazniejsze sa cieple ubrania i duzo suszonego miesa, wody tylko na dojscie do Devias.- wtracila Ali
-Mozemy wziac wiecej niz przewidywalismy, mamy dodatkowego czlonka podrozy- stwierdzil Laguna
-Jak to? Myslalam, ze nawet my bedziemy ci przeszkadzac?-
-Nie, nie chodzi o czlowieka, po sniadaniu wam pokaze, Duzy, czy mozesz podac dla mnie troche przepiorki?-
Syte sniadanie dodawalo sil i otuchy. Po sprzatnieciu ze stolow wszyscy rozeszli sie do swych zajec. Laguna z Gerliszkiem, Czartem i Alione poszli na dziedziniec.
-Poczekajcie tutaj chwilke, Gerliszek przyprowadzi naszego towarzysza- poprosil Laguna a elf pobiegl na lake. Chwile pozniej ujrzeli unirie i jej jezdzca wbiegajacych na kamienny plac.
-Ohhh... Piekne!- krzyknela z podziwem elfica
-Mhm.. Urzekajace zwierze- potwierdzil Czart. -Opowiecie nam o nim wiecej?-
-Tym zajmie sie Gerlisz, ja pojde do stajni poszukac rzemieni- rzekl Laguna i skierowal sie do duzego drewnianego budynku. W srodku panowal polmrok, rzedy zagrod przecinal dlugi korytarz. W koncu szopki znajdowalo sie pomieszczenie z resztkami siana a po drugiej stronie inny pokoj. Laguna wszedl tam i zobaczyl wiszace na belkach sznury. Chwycil pare z nich i wrocil do reszty, ktora sluchala opowiesci o unirii i glaskala zwierze po pysku.
-Slonce jest coraz wyzej, zbliza sie czas..-mruknal wojownik stajac obok nich -Przyniescie swoje rzeczy, futra, przygotujcie sie do wyjscia. Trzeba zaladowac to na naszego pomocnika.-
-Pomoge wam- zaoferowal sie Gerliszek po czym skierowal sie z nimi do zamku.
Laguna zostal sam ze zwierzeciem, chwile stal zamyslony az w koncu powiedzia
-Bedziesz nazywac sie... Andil- zaskoczony tym pomyslem, nie wiedzial skad te imie przyszlo mu do glowy, ale unirii prawdopodobnie sie spodobalo, gdyz przyblizylo leb do ciala Laguny i wtulilo sie w niego. Ten zaskoczony do granic mozliwosci popatrzyl na unirie i powoli, jakby sie bal, przytulil jej glowe do siebie. Zwierze wydalo ciche mrukniecie.
-Ah.. Bedzie nam sie razem wspaniale podrozowalo- powiedzial rycerz glaszczac jasno-biala grzywe zwierzaka. Odsunal je delikatnie i zerwal pek trawy z czegos, co kiedys musialo byc rabatka, ktorym poczestowal Andila.
W tym momencie wrocili Czart, Alione i Gerliszek z nieduzymi workami.
-To sa nasze rzeczy, teraz ty przynies swoje i wszystkie ulozymy na unirii-
-Andilu- przerwal Czartowi Laguna -Teraz jest Andilem
-Ladne imie, zaakceptowala Ali. Jak na nie wpadles?-
-Wlasciwie to sam nie wiem... Nie wazne, pojde po swoje rzeczy- mowiac to, wszedl do zamku. Przeszedl korytarz, wdrapal po schodach i stanal przed drzwiami swojej komnaty. Pchnal je, podszedl do duzej komody, wyciagnal miecze i pochwy. Umiescil je na plecach, zlapal za dwa worki z cieplym ubraniem i jedzeniem, skierowal sie z powrotem do drzwi. W progu odwrocil sie i ostatnim spojrzeniem objal przytulny pokoj. Szybko znalazl sie na dworze, gdzie czekala juz reszta gildii gotowa na pozegnanie. Andil z workami na grzbiecie ogladal rycerzy, ktorzy otaczali go i komentowali urode zwierzecia. Laguna przymocowal worki po bokach ciala unirii i odwrocil sie do reszty. Maniekk wyszedl naprzeciw niego i uscisnal reke mowiac -A wiec to czas? Niestety.. Bedzie nam was brakowalo-
Wszyscy po kolei usciskiwali rece dla trojki podroznikow. Do Laguny podszedl Gerliszek, objeli sie w przyjacielskim uscisku -Opiekuj sie Andilem- poprosil elf
-Oczywiscie, bede go strzegl jak oka w glowie- odparl wojownik
-Musimy isc- wtracil Czart
-Tak, idzcie juz. Czas nagli, musicie wrocic jak najszybciej.- poparl go Maniekk
Laguna zlapal Andila za kantar i poprowadzil do bramy. Alione i Czart w ruszyli za nim. Zdawalo sie, ze wszelkie glosy i dzwieki zamarly na chwile, kiedy podroznicy opuszczali swoich towarzyszy. Z kazda chwila byli coraz dalej.. Juz przekroczyli brame, juz wspinali sie na wzgorze. Promienie slonca przeszkadzaly w sledzeniu malejacych sylwetek postaci. Kierowali sie na poludnie, blask oslepial zmuszajac do zamkniecia oczu..
***
Niebo uslane bylo migocacymi gwiazdami. Powietrze spokojne i cieple. W pokrywajacej sie rosa trawie, graly swierszcze a gdzies na drzewie huczal samotny puchacz. Czasem powietrze przecinal lot polujacego nietoperza. Pod drzewem lezal Gerliszek rozkoszujac sie spokojem nocy i nasluchujac odglosow zycia nocnej fauny. W myslach goscili Alione, Czart, Laguna i Andil, kroczacy gdzies zapewne ku Zagubionej Wiezy.
-Powodzenia przyjaciele- cicho szepnal elf sledzac wzrokiem spadajaca gwiazde.. |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 0
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-09, 14:13 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Rozlaka
Kiedy sie obudzil dopiero switalo. Uniosl glowe i wyjrzal przez okno za ktorym ciemnosc nocy powoli ustepywala miejsca blasku dnia. Z powrotem opadl na poduszke. Chcial nacieszyc sie cieplym poslaniem i mroczna, ale przytulna komnata. Byl wypoczety, w pelni sil. Gotow aby wyruszyc w niebezpieczna podroz. Staral sie uciszyc wszystkie sprzecznosci jego zasad, ktore zlamal zgadzajac sie na towarzystwo Alione i Czarta. Wiedzial, ze wyruszajac z nimi, moze byc bezpieczniejszy, ale taki obrot spraw nie byl dla niego komfortowy. Wolalby isc sam, przejmujac sie tylko wlasna osoba. Nie mial nikogo, jego smierc nie bylaby wstrzasem dla bliskich. Nie obawial sie odejscia z tego swiata, zyl bez wartosciowych uczuc, ktore umarly w nim 3 lata temu.. To sprawialo go twardszym na niebezpieczenstwo, bol i smutek.
Promienie sloneczne poczely skradac sie do okna zalewajac wnetrze komnaty. Mial ochote jeszcze polezec, ale wtedy uslyszal pukanie do drzwi. -Prosze- powiedzial jeszcze zachrypnietym po snie glosem. Drzwi otworzyly sie a w nich stanal Gerliszek z usmiechem na twarzy. -Witaj, jak minela noc?- spytal -Dziekuje, spalem jak zabity- odpowiedzial Laguna podpierajac sie na lokciach
-Dlaczego już nie spisz?-
-Ah, musialem nakarmic Unirie..-
-Co to takiego Gerliszku- spytal Laguna
-Wstan i sie ubierz, poczekam przed komnata i pokaze jaka niespodzianke uszykowalem- odpowiedzial elf z szerokim usmiechem po czym wyszedl. Laguna szybko wstal z lozka, narzucil na siebie ubranie i spotkal sie z Gerliszkiem na korytarzu. -A wiec, gdzie TO jest?-
-Chodzmy za zamek, pasie sie na lace- chwile potem wyszli na dwor i skierowali sie na pastwisko. Slonce swiecilo rozgrzewajac ochlodzone po nocy powietrze. W pewnym momencie Laguna uslyszal glosne rzenie, a kiedy wyszli zza zalomu muru jego oczom ukazalo sie konio podobne zwierze. Nieduże, stalo na dwoch, wiekszych lapach, przednie mial mniejsze i krotsze z nieduzymi pazurkami. Przypominal troche gruszke na nogach, jego cialo u dolu bylo szersze. Piekna pomaranczowo-biala siersc polyskiwala w swietle dnia. Zwierzak slyszac nadciagajacych ludzi uniosl glowe uwienczona zlotym rogiem i zarzal radosnie na widok elfa. -Gerliszku, on jest piekny- stwierdzil Laguna
-Ona- poprawil go przyjaciel -Oh.. no dobrze, ona jest piekna. Powiedz, skad sie tutaj wziela?-
-Znalazlem ja dzien po przejeciu zamku, kiedy bylem na polowaniu. Tylna lape miala uwieziona we wnykach, ktore zapewne zastawili poprzedni wlasciciele warowni. Uwolnilem ja i bardzo sie zdziwilem, kiedy nie miala zamiaru uciekac. Opatrzylem jej noge okladami z wywaru lisci klempsta, poniewaz szczeki wnykow byly nasmarowane trucizna, ktora nie wiedziec czemu nie zaszkodzila naszej panience. Od tego czasu codziennie znajdowalem ja w tym samym miejscu, jakby na mnie czekala. W koncu sprobowalem i... Wskoczylem jej na grzbiet. Nawet nie wiesz jaka jest zwinna i szybka-
-To na niej da sie jezdzic?-
-Oczywiscie. W bibliotece znalazlem ksiege o magicznych stworach. Sa w niej zapiski i rysunki o uniriach. Jest to stworzenie magiczne, kiedys wykorzystywane przez elfy do jazdy i przenoszenia bagazow w dlugich podrozach. Jest wytrzymala na ciezkie warunki, nie musi takze duzo jesc.. Pomyslalem, ze przyda wam sie w waszej misji. Nie musielibyscie ciagnac na plecach tych workow.-
Laguna podekscytowany ostroznie zblizyl do zwierzecia. Te widziac nieznajomego ostroznie zblizylo leb do wyciagnietej reki i powachalo. Podeszlo blizej i odwaznie zaczelo obwachiwac calego rycerza. W koncu wyprostowalo sie i liznelo go po rece. Gerliszek rozesmial sie -Jak widzisz, jest bardzo bezposrednia i chyba cie zaakceptowala-
-Jestes bardzo mila unirio, przydasz sie nam w podrozy- powiedzial Laguna a zwierzak jakby rozumiejac jego slowa zarzal ochoczo. -W starych stajniach znalazlem duzo rzemieni, przydadza sie przywiazania bagazy na naszego konika- stwierdzil elf -A teraz zostawmy ja na chwile i chodzmy cos zjesc, po drodze wytlumacze ci czym sie zywia i jak z nimi sie obchodzic.-
-Imie..- wymamrotal Laguna
-Slucham?-
-Potrzebne jest jej imie, musimy cos wymyslec-
-Oczywiscie, ale teraz chodzmy, musisz sie pozywic i przygotowac bagaze- powiedzial z usmiechem Gerliszek
Spotkali sie z reszta w sali jadalnej, jeszcze zaspanych z wpol zamknietymi oczyma. Laguna z elfem przysiedli sie do Czarta i Alione.
-Duzo macie bagazy?- spytal Gerliszek
-Nie, nie bralismy wiecej niz tego co jest nam potrzebne- odpowiedzial mag
-Najwazniejsze sa cieple ubrania i duzo suszonego miesa, wody tylko na dojscie do Devias.- wtracila Ali
-Mozemy wziac wiecej niz przewidywalismy, mamy dodatkowego czlonka podrozy- stwierdzil Laguna
-Jak to? Myslalam, ze nawet my bedziemy ci przeszkadzac?-
-Nie, nie chodzi o czlowieka, po sniadaniu wam pokaze, Duzy, czy mozesz podac dla mnie troche przepiorki?-
Syte sniadanie dodawalo sil i otuchy. Po sprzatnieciu ze stolow wszyscy rozeszli sie do swych zajec. Laguna z Gerliszkiem, Czartem i Alione poszli na dziedziniec.
-Poczekajcie tutaj chwilke, Gerliszek przyprowadzi naszego towarzysza- poprosil Laguna a elf pobiegl na lake. Chwile pozniej ujrzeli unirie i jej jezdzca wbiegajacych na kamienny plac.
-Ohhh... Piekne!- krzyknela z podziwem elfica
-Mhm.. Urzekajace zwierze- potwierdzil Czart. -Opowiecie nam o nim wiecej?-
-Tym zajmie sie Gerlisz, ja pojde do stajni poszukac rzemieni- rzekl Laguna i skierowal sie do duzego drewnianego budynku. W srodku panowal polmrok, rzedy zagrod przecinal dlugi korytarz. W koncu szopki znajdowalo sie pomieszczenie z resztkami siana a po drugiej stronie inny pokoj. Laguna wszedl tam i zobaczyl wiszace na belkach sznury. Chwycil pare z nich i wrocil do reszty, ktora sluchala opowiesci o unirii i glaskala zwierze po pysku.
-Slonce jest coraz wyzej, zbliza sie czas..-mruknal wojownik stajac obok nich -Przyniescie swoje rzeczy, futra, przygotujcie sie do wyjscia. Trzeba zaladowac to na naszego pomocnika.-
-Pomoge wam- zaoferowal sie Gerliszek po czym skierowal sie z nimi do zamku.
Laguna zostal sam ze zwierzeciem, chwile stal zamyslony az w koncu powiedzia
-Bedziesz nazywac sie... Andil- zaskoczony tym pomyslem, nie wiedzial skad te imie przyszlo mu do glowy, ale unirii prawdopodobnie sie spodobalo, gdyz przyblizylo leb do ciala Laguny i wtulilo sie w niego. Ten zaskoczony do granic mozliwosci popatrzyl na unirie i powoli, jakby sie bal, przytulil jej glowe do siebie. Zwierze wydalo ciche mrukniecie.
-Ah.. Bedzie nam sie razem wspaniale podrozowalo- powiedzial rycerz glaszczac jasno-biala grzywe zwierzaka. Odsunal je delikatnie i zerwal pek trawy z czegos, co kiedys musialo byc rabatka, ktorym poczestowal Andila.
W tym momencie wrocili Czart, Alione i Gerliszek z nieduzymi workami.
-To sa nasze rzeczy, teraz ty przynies swoje i wszystkie ulozymy na unirii-
-Andilu- przerwal Czartowi Laguna -Teraz jest Andilem
-Ladne imie, zaakceptowala Ali. Jak na nie wpadles?-
-Wlasciwie to sam nie wiem... Nie wazne, pojde po swoje rzeczy- mowiac to, wszedl do zamku. Przeszedl korytarz, wdrapal po schodach i stanal przed drzwiami swojej komnaty. Pchnal je, podszedl do duzej komody, wyciagnal miecze i pochwy. Umiescil je na plecach, zlapal za dwa worki z cieplym ubraniem i jedzeniem, skierowal sie z powrotem do drzwi. W progu odwrocil sie i ostatnim spojrzeniem objal przytulny pokoj. Szybko znalazl sie na dworze, gdzie czekala juz reszta gildii gotowa na pozegnanie. Andil z workami na grzbiecie ogladal rycerzy, ktorzy otaczali go i komentowali urode zwierzecia. Laguna przymocowal worki po bokach ciala unirii i odwrocil sie do reszty. Maniekk wyszedl naprzeciw niego i uscisnal reke mowiac -A wiec to czas? Niestety.. Bedzie nam was brakowalo-
Wszyscy po kolei usciskiwali rece dla trojki podroznikow. Do Laguny podszedl Gerliszek, objeli sie w przyjacielskim uscisku -Opiekuj sie Andilem- poprosil elf
-Oczywiscie, bede go strzegl jak oka w glowie- odparl wojownik
-Musimy isc- wtracil Czart
-Tak, idzcie juz. Czas nagli, musicie wrocic jak najszybciej.- poparl go Maniekk
Laguna zlapal Andila za kantar i poprowadzil do bramy. Alione i Czart w ruszyli za nim. Zdawalo sie, ze wszelkie glosy i dzwieki zamarly na chwile, kiedy podroznicy opuszczali swoich towarzyszy. Z kazda chwila byli coraz dalej.. Juz przekroczyli brame, juz wspinali sie na wzgorze. Promienie slonca przeszkadzaly w sledzeniu malejacych sylwetek postaci. Kierowali sie na poludnie, blask oslepial zmuszajac do zamkniecia oczu..
***
Niebo uslane bylo migocacymi gwiazdami. Powietrze spokojne i cieple. W pokrywajacej sie rosa trawie, graly swierszcze a gdzies na drzewie huczal samotny puchacz. Czasem powietrze przecinal lot polujacego nietoperza. Pod drzewem lezal Gerliszek rozkoszujac sie spokojem nocy i nasluchujac odglosow zycia nocnej fauny. W myslach goscili Alione, Czart, Laguna i Andil, kroczacy gdzies zapewne ku Zagubionej Wiezy.
-Powodzenia przyjaciele- cicho szepnal elf sledzac wzrokiem spadajaca gwiazde.. |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-08, 15:38 Temat: taka moja uwaga |
Schlebiacie mi ... |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 412
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-07, 22:35 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
W swiat
Od czasu rozmowy z Mankiem umysl Laguny byl zajety myslami o dalekiej wiezy i moca, ktora kryla sie w jej wnetrzu. Czas spedzal na przygotowaniach do podrozy: suszeniu miesa, warzenia najpotrzebniejszych eliksirow, studiowaniu ksiag i zwojow na temat okolic Devias i stworow zamieszkujacych te strony. Pewnego popoludnia, kiedy razem z Gerliszkiem kopiowali mape wedlug ktorej mial odnalezc wieze, przyszedl do nich Czart.
-Jak idzie praca?- zagadnal -Powoli, ale dokladnie, Gerliszek jest bardzo skrupulatny w przerysowywaniu.- Odparl Laguna -Tak, nie chcielibysmy zebys nam sie zagubil gdzies posrod tych sniegow, prawda, Czart?- mruknal elf nie odrywajac bystrych oczu od rysunku.
-Wlasnie tak. Widze, ze gdyby nie wiek roznil pergaminy, ciezko byloby mi odroznic, ktora mapa jest prawdziwa.- Nastala chwila ciszy, ktora znow przerwal Czart -Laguno, chcialbym z toba pomowic, znajdziesz dla mnie chwile?- -Oczywiscie, czy chcesz abysmy wyszli..-
-Nie, nie chcemy miec nawzajem przed soba tajemnic. W zadnej sprawie.-
-No dobrze, pytaj smialo.- Mag oczyscil gardlo i zaczal -Wszyscy wiemy, ze planujesz samotna wyprawe do krain Devias.. Nie probuje podwazyc twej odwagi i inteligencji, ale czy jestes swiadom swego wyboru?-
-Przepraszam, ale nie rozumiem...- odparl Laguna -Idzie mi o to, ze ta misja, moze byc zbyt ciezka jak dla jednego czlowieka. Alione duzo mi opowiedziala o tamtejszych miejscach. Mimo wielkiego mrozu zyja tam potwory, istoty, odporne na trudne warunki atmosferyczne, co sprawia je bardziej morderczymi i ciezkimi do pokonania. Bo jesli sie nie myle, nie jestes przyzwyczajony do zabojczego mrozu, walki z nim i naraz z bestia.-
-Jestem swiadom niebezpieczenstwa, ale dalej nie rozumiem do czego zmierzasz.-
Czart zastanowil sie chwile, z jego twarzy plynela troska i chec przekonania. Gerliszek zaciekawiony rozmowa podniosl glowe znad mapy i patrzyl sie na rozmawiajacych.
-Nie mozesz isc sam- Wypalil Czart -To jest zbyt niebezpieczne dla jednego wojownika, Nie wiem dlaczego Maniekk pozwolil ci na samotna wyprawe. Uwazam, ze to co robisz w pojedynke ma bardzo male szanse na powodzenie.-
-Ah.. O to chodzi. I ty chcialbys wyruszyc ze mna, jak mniemam?-
-Nie, nie tylko ja. Alione zaproponowala mi abym z toba porozmawial. Takze sie martwi, chce abysmy wyruszyli we trojke-
-Nie przywyklem do podrozowania ze swita.. Procz tego elfa, mego przyjaciela- Laguna mowiac to wskazal na Gerliszka, po czym kontynuowal -Czart, zrozum, nie jestem stworzony do narazania zycia w grupie, w takich sytuacjach czuje sie niezrecznie. Nie chodzi tutaj oczywiscie o moje zycie, nie jestem egoista. Nie wiem.. Nie wiem dlaczego, ale nie znioslbym widoku umierajacego kompana. Taki juz jestem, boje sie smierci bliskich..-
-Ale dlaczego stawiasz sprawe w najgorszym przypadku? Przeciez nikt nie musi zginac, wlasnie dlatego chcemy isc z toba. Nie dopuscimy do czyjejkolwiec smierci. Zycie i misja sa zbyt wazne aby sie poddac..- atmosfera w pokoju zgestniala, Laguna wstal z krzesla i zaczal krazyc po pokoju, mowiac -Dobrze, mowisz, ze nikt nie musi zginac, ale moze. A ty i Ali jestescie zbyt wartosciowi i potrzebni dla Manka, to wasza trojka jest filarami tej grupy, podtrzymujaca na duchu, dajaca nadzieje. Nie moge jej oslabic i zabrac was ze soba!-
-Przepraszam, ze sie wtrace, ale.. Laguna, nie mozesz zwalac wszystkiego na siebie, wszystkich obowiazkow i calej odpowiedzialnosci.- Wtracil Gerliszek -Walczymy razem, zyjemy razem, wspieramy sie nawzajem, po to jest nasza gildia. Aby zlaczone sily mogly przeciwstawic sie wszystkiemu..- zakonczyl -Ale to zaczyna przeradzac sie w wojne! Poczynilismy ruchy w tym kierunku, a jak wiecie, wojna ciagnie za soba smierc..- prawie wykrzyczal Laguna
-Tak, ale jestesmy swiadomi tego co robimy, nikt nas nie zmusza do walki. Robimy to z wlasnej woli, tak samo jak chec podrozy z toba. Czasem trzeba poswiecic wlasne dobro, dla dobra innych istnien.- mruknal Czart -Powiem ci szczerze, ze wole smierc u boku przyjaciela, niz samotne umieranie ze starosci. Mozna zyc cale zycie i umrzec w spokoju, ale nalezymy do grupy, ktora zwalcza zlo. I nadszedl czas zwalczyc najwiekszy powod tego chaotycznego rytualu, jaki urzadzil nam Kundun, probujac przejac wladze wszystkimi mozliwymi sposobami. W kazdej chwili gina niewinni ludzie, ktorzy dla niego nie stanowia znaczenia. Sa tylko przeszkoda w drodze do nastania jego rzadow. Bogowie tylko wiedza co moze wydarzyc sie, jesli uda mu sie pomyslnie zakonczyc plan.. Jakie nastana czasy, zapewne nie lepsze..-
-Pieknie mowicie, ale nadal mam watpliwosci- niechetnie przyznal Laguna. Do rozmowy znow wlaczyl sie Gerliszek -A co bedzie, kiedy tobie nie uda dotrzec sie do wiezy, ustrzec ich przed Kundunem a o tobie zagina sluchy? Odpowiedz nasuwa sie sama. Wtedy wyruszy kolejny z nas, moze tym razem grupa, ale kto wie, czy nie bedzie juz za pozno? Ryzyko jest wysokie, musimy dzialac szybko i rozwaznie..-
Laguna dreptal po pokoju myslac goraczkowo. Nie byl przyzwyczajony do wspolpracy, wolal isc sam, nie martwiac sie o nikogo. Czart jakby czytal w jego myslach.
-Nie obawiaj sie o mnie i Alione, nie jestesmy dziecmi, potrafimy o siebie zadbac.-
-Wszystko jest cholernie trudne- powiedzial wojownik opadajac na lawke i ukrywajac twarz w dloniach. Nadal targaly nim watpliwosci. Lecz nie znajdywa juz nowych argumentow broniacych jego racji. Podniosl glowe i rzekl powoli, uwazajac na kazde slowo -Dobrze... Zgadzam sie, przystawiliscie mi noz do gardla i widze, ze nie uda mi sie was przekonac. Dobrze, pojdziecie ze mna.. Czart? Powiadom Ali.. Niech spakuje najpotrzebniejsze rzeczy i przygotuje sie do podrozy. Wyjscie planowalem na jutro, popoludnie..-
-Wspaniale- Powiedzial mag -Ja i Alione jestesmy juz przygotowani, nie myslisz, ze pozwolilibyśmy abys poszedl sam?- odparl z szerokim, szczerym usmiechem. -Teraz pojde pomoc w przygotowaniach do kolacji. Haddway zarzadzil, ze musisz porzadnie zjesc i wypic przed podroza. I dziekuje ci, ze dales sie przekonac- Wychodzac klepnal Lagune po ramieniu. Kiedy zamknal za soba drzwi Laguna mruknal do Gerliszka, ktory wrocil do szkicowania. -Widzisz moj przyjacielu? Jak mnie wrobili.. Heh.. Macie wielkie serca-
-Albo zalezy nam na tobie, nie uwazasz?- powiedzial elf nie podnaszac glowy znac pergaminu, ale lekko sie usmiechajac. -Taaaak... dziekuje, doceniam to- wstal i podszedl do okna, ze ktorym slonce chowalo sie za gory rzucajac ostatnie promienie na krajobraz.
***
Po skonczeniu rysowania mapy oboje zeszli do pelnej juz komnaty jadalnej. Dlugi stol byl zastawiony obficiej niz zwykle. Usadowili sie miedzy kompanami a siedzacy naprzeciwko nich Maniekk, wstal unoszac puchar.
-Jestesmy juz wszyscy i zanim zaczniemy jesc te smakolyki, chcialbym cos powiedziec-
Wszystkie rozmowy umilkly a glowy i uwaga zostala zwrocona na przywodce. Na tle ognia z kominka wygladal jak prawdziwy, zacny i nieulekly bohater. Powazna twarz, wyrazne rysy twarzy i przenikliwe oczy oblapiajace ich przenikliwym spojrzeniem
-Jak wiecie, jutro o poludniu, Laguna razem z nowymi czlonkami, czyli Alione i Czartem- mowiac to odwrocil sie do kazdego z wymienionych- Wyrusza do Zagubionej Wiezy, ktora jest waznym punktem strategicznym w naszej misji. Czeka ich niebezpieczna oraz dluga droga, jednak dzieki temu poswieceniu, mozemy pozyskac nowa wiedze, ktora jest niezbedna do zniszczenia Kunduna. Chce pogratulowac wam odwagi i zyczyc powodzenia, ktore napewno bedzie przydatne. Chwyccie za puchary i wypijmy wasze zdrowie!-
Odglos wstajacych wypelnil sale, wszyscy uniesli wysoko kielichy i krzykneli -Wasze zdrowie!- Laguna wychylil wszystko jednym przechleniem naczynia. Poczul w gardle ostry smak ostrego napoju. I cos jeszcze.. cieplo przebiegajace przez cialo, jednak wiedzial, ze to nie sprawa alkoholu. Ci ludzie dodawali checi do walki, checi do zycia, czy nawet smierci, byle przy ich boku. Teraz zrozumial ile dla siebie nawzajem znacza.
A wieczor mijal milo i wesolo. Dalo sie czuc nastroj prawdziwego domu, prawdziwej rodziny.
Jednak czas plynal szybko i trojka podroznikow udala sie na spoczynek. Laguna wychodzac z sali katem oka widzial kompletnie pijanego Duzego, krzyczacego "Wasze zdrowie". Krzyknal i wypil reszte napoju prosto z butelki. Po czym upadl pod lawke. A nasi bohaterowie kroczyli juz do komnat sypialnych, pozegnali sie i znikneli w pokojach. Laguna szybko rozebral sie i polozyl pod cieple, niedzwiedzie skory. Z blogim nastrojem usnal szybko.. |
Temat: Unseliee |
Laguna
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 1009
|
Forum: Na Wesoło ;) Wysłany: 2008-03-07, 08:49 Temat: Unseliee |
O.. Hm... Ladne slowa.. ;)
Dobry pomysl Krzysku |
Temat: Server Artemisa... |
Laguna
Odpowiedzi: 28
Wyświetleń: 3589
|
Forum: News Wysłany: 2008-03-05, 14:58 Temat: Server Artemisa... |
Nie glosuje bo jako GM nie moge tam grywac ;) Zobaczymy moze to sie zmieni, ale milo bedzie was zobaczyc na nowym Eternal.. |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-04, 19:37 Temat: taka moja uwaga |
Zastanawiam sie nad wyslaniem prologu do http://www.literatura.gil...iterackie/wstep ... nom, co Ty na to Aniu? I reszta? :) |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-04, 18:05 Temat: taka moja uwaga |
Sam nie wiem... hieh, to raczej jest bardziej jako przejaw lekkiego hobby.. Nie czegos wiecej, sam nie wiem. |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-04, 14:55 Temat: taka moja uwaga |
Oj nie, akurat nie myslalem, a powinienem? |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-03, 21:44 Temat: taka moja uwaga |
Ciiiii... ;) Nie marudzcie, kolejny rozdzial juz jest :) |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 382
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-03, 21:43 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Dla ludzi, ktorych nie spotyka sie na co dzien, tym bardziej, przez internet.
Kazdy dzien bedzie lepszym
wspanialszym, piekniejszym
trzymajac sie za rece
kroczac razem
z wysoko uniesionymi glowami
poprzez ciemny swiat
usmiechem przyjazni rozswietlajac
jego najciemniejszy zakatek
Wspomnienia wieksze i mniejsze
Od czasu ataku minal tydzien. Gospodarze zdazyli juz przyzwyczaic sie do mieszkania w warowni, jej ciemnych cel, korytarzy i spokoju tam panujacego.
Byl wczesny poranek, slonce rozlewalo sie promieniami ogrzewajac zimny, skalisty krajobraz rozbudzajacy sie po dlugiej nocy. Ostatnie krople wilgoci
blyskaly na dziedzincu i krzewach. Pomiedzy murami zamku nioslo sie echo, stukot zelaza o zelazo, zgrzyt broni i glosne krzyki.
-Wstawaj!- krzyknal Laguna do lezacego przed nim Duzego -Wstawaj i nie jecz! Caly czas narzekasz a sam prosiles o pare lekcji porzadnej szermierki.-
-Tak, ale nie myslalem o az tak porzadnych lekcjach.. Siniaki po poprzednim treningu mi jeszcze nie zeszly- narzekal Duzy
-I znow zaczynasz? Nie boj sie, przestaniesz kiedy sie przyzwyczaisz, ja ci w tym pomoge. A teraz wstawaj i szykuj sie.- odrzekl z lekko zgryzliwym usmiechem Laguna
Rycerz podniosl sie na nogi i ustawil naprzeciwko przeciwnika szykujac sie do kolejnej proby ataku. -Pamietaj, tak jak ci mowilem: pchniecie, rozciagasz mieczem rane, odskok, piruet i blok. Byle to bylo szybkie i precyzyjne. Ruszaj!- Duzy pchnal mieczem, wykonal zamaszysty ruch, odskoczyl i dostal kopniaka w kregoslup. Laguna sprawnie parujac ciosy znalazlszy luke w obronie atakujacego powalil go na ziemie. -Pfff... I co to mialo byc do cholery? Czy ty nie potrafisz wykrzesac ze swego pustego ciala chociaz troche wiecej pieprzonej szybkosci? Atakujesz zbyt schematycznie, zaskocz mnie- rzekl podajac reke lezacemu. Jednak w tym momencie Duzy podcial go i teraz on szybko wstajac znalazl sie nad Laguna, z mieczem przystawionym ku jego klatce piersiowej. -Hahah! I co teraz? Jak moj mistrzu wydostalbys sie z tej sytuacji?- spytal pogardliwie -To faktycznie bylo zaskoczenie, pamietaj, ze zbytnia euforia moze oslabic twe zmysly. A to, ze przeciwnik lezy przed toba niekoniecznie musi znaczyc jego przegrana moj drogi-
-Co..?- Gluche lupniecie, przeciagly jek, jeszcze jedno lupniecie i kolejny jek. Duzy trzymajac sie za swe czule miejsce zwijal sie na posadzce. Laguna sprawnie wymachujac nogami poslal go z powrotem na jego poprzednie miejsce. -Hm... czyzbym przesadzil? Moze, ale niech to bedzie dla ciebie nauczka. Bo najlepiej nauczysz sie na swych bledach, a zeby ta wiedza szybko z twej glowy nie uciekla.. Wiec niech te bledy beda dosyc bolesne. Jutro o swicie znow sie tutaj spotykamy. Pocwicz nad szybkoscia i oslona, wybacz, ze tak mocno wpajam te zasady- wydeklamowal Laguna -Nie ma sprawy...- wystekal przez zeby Duzy probujac wstac jednoczesnie trzymajac sie za swoj skarb.
Slonce bylo coraz wyzej, oboje podreptali do wnetrza zamku. Przyjemny chlod starozytnych kamieni przywital ich przekraczajacych prog, skierowali sie wzdluz korytarza. Na jego koncu przejscie pozbawione drzwi przedstawialo obszerna sale z trzema stolami ustawionymi wokolo duzego, plonacego kominka na ktorym wisial garnek z czyms wesolo pochlupujacym w srodku. Cala gildia siedziala pochlonieta spozywaniem sniadania i gawedzeniem. Deshi odrywajac sie od krojenia chleba spytal: -I jak tam trening bohaterowie?- Wszystko jest w porzadku, Duzy robi wielkie postepy- stwierdzil Laguna a Duzy poslal mu wesole spojrzenie. -A wiec wypijmy! Za czesc Duzego!- krzyknal wstajac Zwirzu jednoczesnie unoszac puchar. Sniadanie mijalo w dobrym nastroju, pod koniec Maniekk podszedl do Laguny i lekko tracil go w ramie.
Wyszli bez slowa zostawiajac uradowane towarzystwo. -Slucham cie, czy jest cos o czym chcialbys ze mna porozmawiac?- zaczal Laguna -Owszem, moze bedziesz uwazal mnie za upierdliwego i zaczepnego, ale chcialbym spytac co wydarzylo sie w Norii, podczas twego pobytu.- twarz tamtego przeszyl lekki skurcz, jakby to pytanie bolesnie zaklulo. -Hm... Mysle, ze znamy sie dosyc dlugo, ufam tobie i chce bys ty takze zaufal mi.Widze, ze nie mozesz do konca znalezc swego miejsca w naszych szeregach co bardzo mnie niepokoi, chcialbym abys czul sie tutaj jak w domu, chciany i potrzebny.- kontynuowal Maniekk -Wybacz, to nie jest jeszcze ten moment, rozmawialismy juz o tym. Sam ci opowiem co kiedys sie wydarzylo, ale to w swoim czasie. I niestety nie przekonasz mnie do zmiany decyzji. Nie jestem gotow.. Czy tylko o to chciales mnie zapytac?- odcial Laguna kiedy wychodzili z zamku a slonce oswietlilo ich mlode chociaz strapione twarze. -Nie, nie tylko o tym chcialem porozmawiac. Wczoraj wieczorem, kiedy Alione studiowala tajne zwoje Elfow, doczytala sie, ze na odleglych terenach kontynentu zyja ludzie, ktorzy poznali i stworzyli magie, dotyczaca sfer umyslu. Podobno potrafia kontrolowac kreatury wedle ich woli, podobno potrafia przywracac pamiec, leczyc urazy mozgu, nawet te glebokie, blokujace dostep do nieznanej przeszlosci. Nie interesuje cie to?- Wraz ze slowami Manka w umysle Laguny zaswiecila goraca mysl. Poznania swego dziecinstwa, poznania swych rodzicow, tych, dzieki ktorym pojawil sie na tym swiecie. Czy dzieki tym wspomnieniom moglby ich odnalezc? Czy oni moga jeszcze zyc? Jacy sa..
Dalszy ciag slow wyrwal go z rozmyslan -Jednak nie to jest najbardziej nieprawdopodobne.. Dowiedzielismy sie jeszcze czegos.. Podobno, nie wiem czy to faktycznie jest prawda, czy taka sila istnieje. W zwojach jest zapisane, ze ci ludzie.. Portafili przywracac umarlych do zycia!- Laguna zatrzymal sie gwaltownie -Jak? Czy to jest mozliwe? Powiedz mi cos wiecej o wskrzeszeniu..- prosil drzacym glosem -Dobrze, dobrze.. Zastanawiam sie tylko, dlaczego ta wiadomosc wywarla na tobie takie wrazenie, ale jestem pewien, ze i tego sie wkrotce dowiem. A wiec wracajac do tematu.. Albo, opowiem ci wszystko co wiemy. Zatem rod ten mieszka w dalekich i niedostepnych mroznych krainach. Tam gdzie konczy sie miasto Devias, zaczyna sie kraina mrozu, glodu, mroznej smierci. Niewielu odwazylo przedrzec sie przez te tereny. A o smialkach, ktorzy zdobyli sie na odwage sluch zaginal. Podobno nad kraina goruje wielka wieza, ktora jest domem i schronieniem dla ludzi znajacych te tajniki magii. W zapisach znalezlismy legende o Elfie, ktory wybral sie w tamte strony, zwiedzil i poznal ich niektore tajemnice a potem szczesliwie wrocil do swego swiata. Wiemy tez... Gdzie owa wieza sie znajduje. W bibliotece odnalezlismy mapy stare jak swiat, lecz bardzo przydatne. Co ty na to..?-
-To co mi powiedziales, wydaje sie bardzo interesujace, jednak czy widzisz nadzieje, ze tamte strony moga byc nadal zamieszkane? I czy sadzisz, ze udaloby sie ktoremus z nas przedrzec sie az do wiezy?- spytal Laguna
-Oczywiscie, widze cel.. Boje sie, ze gdyby Kundun domyslil sie jaka moc posiada ten rod, przejalby ich wiedze, zagarnal dla siebie, co sprawiloby go silniejszym, o wiele, niz jest teraz. Chce poslac tam kogos, aby sprawdzil fakty. Jest to niebezpieczna misja, lecz konieczna..-
-Czy myslales juz, kogo wybierzesz do tego zadania?-
-Nie owijajmy w bawelne Laguno- stwierdzil Maniekk - wiem, ze zalezaloby ci na dowiedzeniu sie czegos wiecej o wskrzeszaniu, widzialem twa reakcje, szczerze.. Boje sie do czego taka wiedza moze byc ci przydatna, jednak jesli zechcesz tam sie udac- nie bede mial nic przeciwko. Oraz poczuje sie spokojniejszy, bo wysylam tam doswiadczonego i madrego wojownika.Prosze cie abys zastanowil, dokladnie nad tym porozmyslal. Nie mowie, ze bedzie lekko, jednak wierze w ciebie i twoje umiejetnosci. A teraz wybacz, byc moze jestem potrzebny w bibliotece. Alione dzisiaj dalej zamierza studiowac starozytne zwoje.- mowiac to usmiechnal sie i podazyl w strone zamku zostawiajac Lagune samego na dziedzincu, pochlonietego w myslach i nowa, silniejsza nadzieja w sercu.. |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-03, 18:59 Temat: taka moja uwaga |
Maniekk napisał/a: | Hehe i tu widzimy matczyny instynkt...Ania pisze i tak ma byc...hehe wyrobila sie mamuska i goni Lagusia [...] |
Ganianie ganianiem, byle sciera po glowie nie atakowala ;) |
Temat: Wizytówki |
Laguna
Odpowiedzi: 17
Wyświetleń: 3493
|
Forum: Członkowie Gildii ;) Wysłany: 2008-03-03, 16:28 Temat: Wizytówki |
Laguna
Gram tylko i wylacznie BK od samego poczatku.
Staz w mu zaczalem w wieku 14 lat :o Ojoj
Imie: Patryk ---> Ohyda
Lat: 19 stukla
Miejscowosc: Kiedys Knyszyn pod Bialymstokiem, aktualnie Zawady Elckie.. Malenka miescina w warminskim.
hobby: ?? Jako takowego nie mam... mozna powiedziec, ze interere sie troszke komputerami, od strony wewnetrznej. Troche mechanika, takie tam. W wolnych chwilach ciagam (moze staram sie^^) ciagac ciezary, biegam, ot takie tam. Kocham dobry film i ostrzejsza muzyke.
I samotne wieczory do przemyslen od jakiegos czasu, ehm, tak sie poskladalo. Czasem stukne CS'a.. 1.6 non steam z kumplami.. jakby cosik, nick: n00b-zor ;P
kontakt:
gg: 3377824
tlen: n00b-zor
skype: n00b-zor -> rzadziej bywam
e'mail: n00b-zor@o2.pl -> sprawdzam codziennie
telefonu nie podam, bo po co? :P
That's all folks ;) |
Temat: taka moja uwaga |
Laguna
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 2857
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-03, 16:20 Temat: taka moja uwaga |
Hm... poza tym pomyslalem, ze tak bedzie przejrzysciej... :)
BtW, dzis skrobie nastepny rozdzial, byc moze sie pojawi wieczorem ;) Nie moge upilnowac pomyslow rojacych sie w glowie, trzeba brac sie za robote. |
Temat: Gdzie Marnujemy Życie? :) |
Laguna
Odpowiedzi: 77
Wyświetleń: 12661
|
Forum: Aktualny Server Wysłany: 2008-03-01, 22:18 Temat: Gdzie Marnujemy Życie? :) |
Ah, no to niezle... Ale ustawienia sa dosyc w porzadku. Dobrze jest moc zagrac gdzies, gdzie jest indziej, cos nowego, nietypowego :) |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 523
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-01, 22:15 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Atak
Po powrocie do obozu, Maniek udal sie jeszcze raz przestudiowac plan ataku, a Laguna oddalil sie od reszty aby oddac sie medytacji. Caly dzien minal bez wiekszych atrakcji, wszystkich zaczynala uciskac mysl o jutrzejszej walce. Wkrotce zaczal zapadac zmrok, tego wieczoru nikt nie przysiadywal przy duzym ognisku, rozpalonym w centrum obozu. Wszyscy rozeszli sie do swych namiotow a Gerliszek jako najwytrwalszy zostal na warcie, aby potem zmienic sie z Beez'em, mlodym wojownikiem poznajacym tajniki sztuki walki. Laguna polozyl sie na swym poslaniu, byl pewien, ze dzieki popoludniowej medytacji, zasnie bez wiekszych problemow. Jego umysl byl czysty, bez niepokoju, nawet z powodu nadchodzacej potyczki. Wkrotce nadszedl sen, a bohater usnal niczym nie zmaconym, spokojnym snem.
***
Poczul lekkie szturchanie za ramie. Otworzyl oczy i ujrzal Alione, dorosla elfice, budzaca go ze snu.
-Witaj Laguno, sniadanie juz czeka, niedlugo wyruszamy- zaszeptala cicho i opuscila namiot.
Wstal powoli, i zaczal narzucac na siebie ubranie. Czul sie wypoczety i pewny siebie. Tak jak opowiadal jego stary nauczuciel- medytacja potrafi zdzialac cuda. Wychodzac z namiotu, zauwazyl, ze pogoda pogorszyla sie. Bylo ciemno, gwiazdy przysloniete chmurami i wiejacy wiart szarpiacy galezie drzew i zielona trawe u podnoza pagorka, na ktorym lezal oboz. Pod wplywem wiatru, wysokie krzewy falowaly razem z trawa, sprawiajac wrazenie, jakby znajdowal sie na duzym okrecie posrod pochlonietego w mroku, ciemnego, zielonego morza.
Laguna usiadl przy ognisku, razem z czescia gildii. Reszta takze wygramolala sie z namiotow, budzona przez Alione. Duzy, zujac mieso opowiadal z pelna buzia jak rozprawi sie z przeciwnikami probujac dodac troche otuchy reszcie towarzystwa. Wkrotce pojawil sie takze Maniek, witajac sie ustal naprzeciwko zgromadzonych wojownikow.
-Witam wszystkich- Przywital sie mistrz -Jak wiecie, za około godzine wyruszamy do Doliny Loren, aby odbic zamek poplecznikom naszego najwiekszego wroga, Kunduna. Jest to niezmierne wazne z racji mocy jakie on posiada. Teraz przedstawie wam ogolny plan ataku.. Na poczatek, musimy zniszczyc bramy, prowadzace nas do kolejnych posagow, ktorych magiczna moc blokuje dostep do komnaty tronowej, gdzie znajduje sie korona. Musze ja zdobyc, aby przejac wladze nad zamkiem. Waszym zadaniem jest dotransportowanie mnie pod sama korone, i uaktywnienie dwoch dzwigni, znajdujacych sie w rogach komnaty. Dopiero wtedy bede mogl wyciagnac ja zza oslony. W teorii wyglada to bardzo prosto, jednak watpie, by obeszlo sie bez rozlewu krwi. Nie mozemy ignorowac i nie doceniac przeciwnika. Musimy byc przygotowani na wszystko..-
-Ale jak dostaniemy sie do Loren? Przeciez to znajduje sie o pare dni drogi stad- wtracill Beeze
-Nie martwcie sie, pare dni temu wyslalem Paczka aby zbadal teren oraz obserwowal zamek, jako jedyny z nas potrafi przyzwac do siebie tyle osob z tak daleka..-
-Mhm, pieknie.- Przytaknal Zwirzu -A kiedy zostaniemy przyzwani w okolice zamku...?-
-Tutaj mamy problem... Umowillismy sie, ze przyzwie nas do siebie kiedy slonce zacznie wylaniac sie zza gor, te same, ktore widzimy za soba, otaczaja doline, poniewaz wedrowka jest bardzo niebezpieczna i dluga- wyjasnil Maniek
Wszyscy spojrzeli na wysokie wpol osniezone szczyty strzelistych gor, w szarowce poranka wydawaly sie straszne. W tym momencie dotarlo do Laguny, ze nie beda widzieli wstajacego slonca, przez zla pogode.
-Jednak jak widzicie, szczescie nam nie dopisalo, musimy czekac na nasze przyzwanie, na slepo. Dlatego prosze was, aby od tej pory nikt nie ruszal sie ze swego miejsca, gdyz moze zostac tutaj, jesli w trakcie nawiaziazania polaczenia zmieni pozycje- Dokonczyl Maniekk
-Wspaniale... Naprawde super, mamy teraz tutaj gnic nie wiadomo ile?- Narzekal Duzy
-Uspokoj sie- skarcil go Czart, potezny mag -Widzisz, ze mimo chmur, staje sie coraz jasn...- Nie zdazyl dokonczyc, wszyscy uslyszeli daleki grzmot, na horyzoncie pojawialy sie czarne chmury, zapowiadajace burze.
-Przynajmniej stawalo sie..- podsumowala Kasia z markotnym usmiechem.
Poczeli czekac, siedzac w mocno zbitym kregu wokol ogniska, caly rynsztunek wczesniej przygotowany, spoczywal w skorzanych torbach, ktore albo trzymali, albo lezaly obok nich. Towarzyszylo im mocne napiecie i wzmagajacy sie wiatr. Milczenie przerywaly kolejne grzmoty, zaden z gildii, nie odzywal sie ani slowem, jakby pragnal zachowac jak najwiecej sil do walki. Nagle ujrzeli lekkie zarysy paroramiennej gwiazdy tworzace sie wokol ich. Powoli nabieraly niebieskawego koloru i stawaly sie coraz wyrazniejsze.
-Wstancie, wezcie swoje torby i czekajcie- Nakazal Maniek
Wszyscy wstali chwytajac torby w rece, a tymczasem gwiazda byla juz dobrze widoczna i emanowala jasnym blaskiem. Z jej krawedzi wystrzelily w powietrze slupy swiatla, zamykajac wszystkich wokol jej wnetrzu. Wszystko trwalo jeszcze tylko pare sekund, po czym niebieskie promienie zaczely z powrotem chowac sie tam, skad sie pojawily. Jednak otoczenie bylo zupelnie inne. Stali w duzej dolinie, miedzy gorami. Okolica usiana glazami, rachitycznymi krzewami i paroma kepkami trawy wydawala sie, jakby byla skazona krwia wielu istnien, nieprzyjazna dla czlowieka i zwierzecia. W srodku nich, stal Paczek, a raczej siedzial, na swym opancerzonym, poteznym koniu i usmiechal sie do nich.
-Juz balem sie, ze przez ta pogode, nie uda nam sie zgrac i bede musial wracac po was do obozu. A droga jest koszmarna.- Przywital sie rycerz. -milo was znow widziec po tylu dniach samotnosci w tym kotle..-
-Nie martw sie, jestesmy juz znow w komplecie- pocieszyl go Beeze
-Dobra! Dosyc tych czulosci, musimy brac sie do roboty- poganial Duzy -Jak wyglada sytuacja w zamku? -
-Staralem sie jak moglem. A wiec, zamek jest ulokowany posrod zwezenia, zamykajacego doline, czyli jest tylko jedno wejscie za mury, przez glowna brame. Widzialem na niej paru lucznikow, oraz paru przechadzajaca sie straz wzdluz murow. Trzy razy dziennie, wysylany jest piecio osobowy patrol, ktory przeczesuje wiekszosc doliny, jednak niezbyt dokladnie, chyba nie spodziewaja sie ataku. Manku, zrobilem takze to o co mnie prosiles. Rozmawialem ze skalnymi ogrami, udalo mi sie ich zwerbowac, za pare blyskotek, naprawde, sa naiwni. Zgodzili sie takze przytargac ze soba stare katapulty.. Powinni byc tutaj za pare minut.- gdy ledwo skonczyl to mowic, wyczuli drzenie ziemi. Wszyscy rozgladali sie wokolo w poszukiwaniu zrodla tego zjawiska. Nagle sposrod ciemnosci, zaczely wylaniac sie niewyrazne, duze postacie. Przypominaly wielkie glazy, ciagnace powalone, olbrzymie drzewa. Im byly blizej, mimo wyjacego wiatru, tym bardziej dalo slyszec glosne sapanie i ciezkie kroki. Ogry staly sie juz dobrze widoczne, szerokie z mocnymi ramionami, calkowicie pozbawionymi szyj. Szarawa skora, mocno naciagnieta na poteznym cielsku poorana byla bliznami. Bylo ich czterech, targajacych dwie duze, balisty i ogromne wozki zaladowane glazami na ktorych czas odznaczyl swoje pietno. W paru miejscach nadlamane, zwiazane linami z ktorych odskakiwaly popekane wlokna. Cala gildia zdziwiona przygladala sie stworzeniem oraz ich machinom.
Maniekk pierwszy odzyskal glos -Witam was oraz dziekuje za udzielenie pomocy-
-My tu byc za cenny rzeczy, chciec niszczyc i zabijac- odparl najwiekszy z nich, najwyrazniej przywodca, lamanym jezykiem ludzi.
-W naszym polozeniu, to akurat nam pasuje- odpowiedzial Haddway, ktory razem z reszta skonczyl przygotowywac uzbrojenie i pancerz -Maniek, czy juz nie czas? Bron grzeje nam sie w rekach.
-Masz racje, nie zwlekajmy, Paczku, prowadz. Ogry, chodzcie za nami.- potwierdzil rade Way'a mistrz
-Ogry gotowy!- zawyla czworka stworzen i zlapala za balisty szykujac sie do dalszej drogi.
Paczek wysunal sie na przod grupy i powoli zaczeli wchodzic pod gore. Z kazda chwila wzmagal wiatr a chmury klebily niczym puszyste stwory w szalenczym biegu. Posuwali sie do przodu, slyszac swist wichru i postekiwanie ogrow. Gdy weszli na szczyt, ujrzeli wielki zamek, otoczonym wysokim murem. W polaczeniu z pogoda wygladal na tajemniczy i upiorny. W dole widzieli pusty teren, przeciety rzeka oraz mostem, oraz wiele glazow wbitych w ziemie. Ich osilki rozstawily machiny w dogodnej pozycji do strzalu. Wojownicy rozstawili sie w szeregu a Maniekk wystapil przeciw nim i przemowil starajac przekrzyczec wiatr. -Bohaterzy! Wszyscy wiecie dlaczego tutaj przybylismy. Przybywamy ze szczerymi checiami powalenia rezimu Kunduna oraz jego slug. Przybywamy aby odbic zamek Loren plugawiony przez ludzi, ktorzy wykorzystuja go do zlych celow.- z kazdym slowem Maniek emanowal coraz wieksza sila, jego slowa docieraly gleboko do serc, krzepiac je nadzieja i wyznaczajac cele. Skora jezyla sie z podniecenia spowodowanym nadchodzaca bitwa, podczas gdy mistrz kontynuowal -Przybywamy usunac z drogi tych, ktorzy sprzeciwiaja sie dobru i szczesciu kazdego stworzenia na kontynencie! Przybywamy po chwale! Przybywamy aby odniesc zwyciestwo!- w tym momencie dal znak do zaczecia bombardowania murow przez ogry. Pierwsze glazy wystrzelily w gore ze swistem. Skupione twarze wojownikow obserwowaly lot kamieni orazich upadek prosto na bramie zamku. Poprzez wyjacy wiatr uslyszeli glosny huk a za chwile donosne wycie rogu. To byla ta chwila..
-Powodzenia i... Do ataku!- dokonczyl krzykiem Maniek.
Krzyk wielu gardel i rozdzierajacy glos dracych sie ogrow przecial powietrze.
Rumak Paczka stanal deba i wyrwal do przodu, za nim ruszyli kolejni atakujacy z zadza zabicia przeciwnika. W szybkim tepie pokonali zbocze wzgorza i biegli po rowninie ku bramie zamku. Kolejne kamienie wytrzelone przez katapulty przescignely ich i wpadly za mury. -Uwaga! Lucznicy!- Krzyknal Duzy wskazujac na most. Strzaly swisnely mniedzy nimi i wbily sie pare metrow za rozjuszona grupa. Paczek pierwszy wbiegl na most i poteznym uderzeniem berla wyrzucil jednego z obroncow do rzeki. Czart zatrzymal sie na chwile, aby zmiesc reszte duza kula ognia. Pokonali most i zblizali sie do bramy. Zza blanek wysypal sie na nich grad strzal. Klekneli aby obronic sie przed trafieniem i zasloniajac siebie oraz sasiada tarczami, ktore przyjely na siebie trafienia. Blyskawicznie podniesli sie i ruszyli dalej, byli juz blisko, prawie pokonali gruzy bramy. Wtedy pojawili sie rycerze obroncow, wyskoczyli ku nim i starli sie w walce. Duzy odnalazl szerokiego mezczyzne targajacego potezny miecz. Probowal go powalic kopniakiem, ale ten przyjal cios na siebie, jakby byl lekkim traceniem i zaatakowal. Duzy oslonil sie tarcza i cial przeciwnika po nogach. Ten zawyl z bolu i osunal sie na kolana, by pasc trupem pod nastepnym ciosem. Alione razem z reszta elfow stala troche w tyle, chowajac sie za glazami i starajac sie stracic lucznikow z murow. Maniek, ktory powalil na raz dwoch magow miotajacych na niego zaklecia i uroki, pospieszyl pomoc Kilerowi, ktory atakowany przez paru wojownikow unikal ciosow zaslaniajac sie tarcza. Paczek miotal sie posrod grupy walczacych uderzajac berlem. Laguna przeskoczyl gruzy bramy i odnalazl wejscie na mur. Blyskawicznie znalazl sie na gorze. Ujrzal luki wycelowane prosto w niego, schowal sie za zalom, by po chwili wyskoczyc i runac na lucznikow. Tnac mieczami ranil i spychal ich ze swojej drogi. Na murze zobaczyl Haddwaya palacego przeciwnikow. Zauwazyl Lagune i krzyknal -Musimy pomoc reszcie!-
Spojrzeli na dol i zobaczyli, ze walka przeniosla sie do srodka. Walczacy skupili sie wokol duzej statuly atakujac ja zawziecie. Naokolo ich odpadaly kawalki krysztalu z ktorego byla zrobiona. W tym momencie Laguna uslyszal glosny furkot i trzask. Spadl na ziemie, tracac oddech. Ogry dalej zasypywaly ich kamieniami. Niedaleko lezal Way, ktorego reka byla wykrecona pod dziwnym katem. Laguna dochodzil do siebie i odzyskiwal oddech, razem z powietrzem naplywajacym do jego pluc, wracala sila. Pobiegl ku magowi i pomogl mu wstac podnoszac za stroj bitewny.
-Dzieki, chyba pekla mi kosc w ramieniu,ale nic mi wiecej nie jest. Trzeba wesprzec reszte- powiedzial i popedzil do reszty. Drugi podazyl w jego slady.
Walczacy byli coraz blizej komnaty, wszedzie scielilo sie duzo trupow, a ziemie pokrywaly slady krwi. Czesc atakowala ostatnia statule a reszta ich oslaniala przed atakiem. W koncu posag pekl rozsypujac na ziemi setki krysztalow.
-Laguna, Zwirzu! Za mna do komnaty!- Krzyknal Maniek
Pedzili w strone drewnianych, zdobionych drzwi, z wzmacniajacymi okuciami. Wtem wrota otwarly sie a moc zaklecia powalila trojke na ziemie. Zaczynalo padac, po niebie przechodzily zygzaki piorunow. Sciany zamku trzesly sie podczas grzmotow. Reszta waczacych dopadla do lezacych i pomogli im wstac. W swietle blyskawicy zobaczyli wysokiego maga, ubrany byl w koscisty pancerz, w reku dzierzyl nieduzega laske, zwienczona czaszka, z krotej bilo zielone swiatlo. Odezwal sie zimnym glosem -Glupcy, mysleliscie, ze dacie rade przejac nasz zamek?! Ze pozwolimy wam sie zabic i zgrabic nasze lupy?! Zapomnijcie o tym i GINCIE !!- Wrzeszczac machnal koscista rozdzka a powietrze zostalo przepelnione czarnymi duchami, ktore powalaly wojownikow. Haddway lezac i krzywiac sie z bolu, poslal ku niemu wiazke ognia. Ten nie zobaczyl jej, gdyz zblizal sie do Beeze'go aby ugodzic go smiertelnym zakleciem. Wrzasnal trafiony prosto w czesc twarzy. Maniek razem z Laguna oraz Zwirzem wykorzystali okazje i wslizgneli sie do komnaty tronowej. Drzwi zamknely sie, gdy przestapili prog. Byla to nieduza sala, oswietlona tylko paroma plonacymi pochodniami. W centralnej czesci stal duzy Tron, przed ktorym wisiala w niebieskiej kuli zlota korona. Po bokach komnaty swiecily sie dwie dzwignie. Panowala tutaj absolutna cisza. Laguna ze Zwirzem pamietajac o planie doskoczyli do nich. Mocno uscisneli dlonie i pociagneli w dol. Czekali..
-Cos jest nie tak, zbyt latwo nam to poszlo- Szepnal Zwirzu
-Postaram sie to zmienic- powiedzial mezczyzna wychodzac z cienia. Uzbrojony we wspaniala czerwona zbroje, na jego klatce piersiowej wbita w pancerz widniala czaszka mlodego smoka. W reku polyskiwal czerwonym blaskiem miecz.
-Czy wiecie kim ja jestem? Jestem wcieleniem Kunduna pod postacia czlowieka, jestem straznikiem tej komnaty. Wiecie, ze za kazdym razem kiedy sprobujecie przejac korone, to wcielenie sie odrodzi?! Tak! Moja magia jest potezniejsza niz mozecie sobie wyobrazic! Wiecie, ze zlamanie bariery chroniacej korone trwa jakis czas?A jesli ktorys z was pusci dzwignie, bedziecie musieli zaczac od nowa? Tyle wystarczy abym pokrzyzowal wam plany!- Mowiac to zblizyl sie ku Zwirzowi i uderzyl go piescia w twarz, jednak ten cicho jeczac nie puscil uchwytu. Maniek ruszyl atakujac rycerza z cala sila. Ten zablokowal jego cios jedna reka, chroniona przez mocny pancerz. Zaczeli walczyc na srodku komnaty. Ich miecze krzyzowaly sie, tryskajac iskrami. Rycerz odrzucil miecz Manka i kopnal go w klatke, odrzucajac ku scianie. Stal nad powalonym szykujac sie do zabicia mistrza.
-Dlaczego nie puscicie dzwigni i nie uratujecie przyjaciela tchorze?- syknal
-Nie! Nie wazcie sie tego zrobic!- krzyknal zamroczony Maniek chwytajac za ostrze napierajacego miecza. Skupial sie ze wszystkich sil aby odeprzec atak, jednak wiedzial, ze to mu sie nie uda. Wcielenie Kunduna bylo zbyt silne. Jego rece splywaly krwia, a lokcie uginaly sie, dopuszczajac coraz blizej ostrze do ciala.. Wtedy uslyszal, jakby szum, swist i stukot metalu o podloge. Napastnik szybko odwrocil sie do niedawno jeszcze chronionej korony i krzyknal, kiedy dwa ostrza przebily jego najmniej osloniete miejsce na plecach. Poluzowal uscisk na mieczu i powoli z szeroko otwartymi oczyma spojrzal w dol. Z jego brzucha wydobywaly sie dwa ostrza ociekajace krwia. Wypuscil swa bron, ktora upadajac upuscila jeszcze pare iskier. Wtedy dwa ostrza opuscily jego brzuch, zdolal odwrocic sie do Zwirza i Laguny, stojacych za nim i patrzacych nan z obrzydzeniem. Zachwial sie i staral kucnac by podniesc bron. Kopniety przez wstajacego Manka upadl twarza do posadzki. Charczal i trzasl sie, a kaluza krwi powiekszala sie z kazda sekunda. W koncu w ostatnich drgawkach duch Kunduna opuscil cialo rycerza i wylecial roztwierajac na osciez drzwi do komnaty. Chwile po tym, do srodka wpadla reszta gildia, Alione, Gerliszek, Haddway trzymajacy zlamana reke, Beeze z krwawiaca rana na nodze, Paczek z kawalkiem strzaly wbitym w ramie. Kasia poplamiona krwia oraz reszta wojownikow. W milczeniu otoczyli mistrza, ktory krwawiacymi rekoma podniosl korone i powiedzial.
-Wyglada na to, ze wygralismy..- Ryk bohaterow rozniosl sie po sali oraz potoczyl ehem po pobliskich gorach. Byly lzy szczescia, usciski, poklepywania po plecach.. Laguna powoli wysunal sie z komnaty. Spojrzal na jasniejace niebo. Burza odeszla, chmury rozrzedzaly sie, slonce oswietlilo zamek i otaczajaca go doline. W jego sercu zagoscila euforia, spokoj..
-Tak, zwyciezylismy..- Powiedzial sam do siebie |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 487
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-01, 22:15 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Rozmowa
Byl przerazony tym co zobaczyl w swoim snie. Przed oczyma caly czas mial jego ukochana w postaci demona, pragnacego smierci dawnej milosci.
-Nie, to nie bylo prawdziwe- Mruknal sam do siebie -To tylko sen, bez zadnego znaczenia, to nie byloby mozliwe-
Czul sie zmeczony wczorajszym treningiem i koszmarem, jakby wcale nie spal. Jednak nie bylo czasu aby dac upust zmeczeniu i wrocic do namiotu na poslanie. Skierowal sie wiec do srodka obozu, gdzie czlonkowie gildii przygotowywali sie do porannej strawy. Przywital wszystkich i spoczal na wczesniej przygotowanych siedziskach, z kawalkow bali drzew.
-Witaj Laguno- Przywital sie z nim Haddway -Widze, ze wczorajszy trening dal ci w kosc? Spales dobrze?-
-Dziekuje, wszystko jest w porzadku.- odparl Laguna, nie chcac dzielic sie z nikim swoim strapieniem
-W takim razie, bardzo mnie to cieszy, musimy byc we wspanialej formie-
-Masz calkowita racje Way- przytaknal zblizajacy sie mistrz gildii
-Ooo.. Witamy cie Manku, jak minela noc?- Spytala Kasia, wyborna wojowniczka zaprawiona w boju
-Prawie nie zmruzylem oka, caly czas probuje dociagnac plan ataku do perfekcji-
-Hm.. To tak jak ja, dzis byla moja kolej stania na warcie- mruknela Kasia
-Rozumiem cie, po jedzeniu pojdziesz odpoczac, mamy jeszcze troche czasu, atak zaplanowalem przelozyc na jutro, jednak nie ma sensu abys sie meczyla. Korzystaj poki mozesz- powiedzial mistrz, przygladajac sie zamyslonemu Lagunie
-I tak wlasnie planuje zrobic, oczy same mi sie zamykaja, a co dzis trafilo sie nam do zjedzenia?-
-Szajbus upolowal pare krolikow, Duzy wybral sie z nim na polowanie. Wrocil caly zablocony, a gdy spytalem co sie stalo, odpowiedzial, ze zobaczyl dorodnego jelenia i pomyslal, ze uda mu sie go zlapac i ususzyc troche miesa na zapas. Jednak gdy za nim gonil, nie zauwazyl niewielkiego bagna, ktore jelen sprawnie przeskoczyl, a ten wpakowal sie w sam srodek. Nasi mysliwi poszli nad strumien, Duzy obmywa sie z brudu a Szajbus rozprawia kroliki.- odpowiedzial Haddway
Wszyscy rozesmiali sie z proby upolowania jelenia. Wesoly nastroj polepszal humor i samopoczucie.
Wkrotce przybyli mysliwi i zaczeto piec kroliki nad ogniskiem. Potem wszyscy rozeszli sie do swoich zajec a Maniek podszedl do Laguny i spytal:
-Moze masz ochote na spacer?-
-A jaki jest cel tego spaceru?- odparl Laguna
-Chcialbym blizej cie poznac, nie wiem o tobie duzo, jak tylko to, ze podrozujesz razem z Gerliszkiem po kontynencie.-
-Rozumiem, wiec chodzmy-
Wyszli z obozu. Lezal on na nieduzym pagorku usianym glazami. Slonce przyswiecalo wesolo a niebo lsnilo nieskazonym biela chmury blekitem.
-Jak wiesz.. utworzylismy ta gildie, aby ratowac kontynent przed Kundunem- rozpoczal Maniek
-Widzimy co dzieje sie ze swiatem, od kiedy ten potwor rozpoczal swoje krwawe rzady. Pragnie przejac kontrole nad calym swiatem i zalac go fala zla i zniszczenia. Pragnie wladzy, oszalal kiedy odkryl tajniki zlej magii i pojal jak wiele moze dzieki niej zyskac. Naszym celem jest przeszkodzenie mu w tym. A pierwsza rzecza jaka musimy zrobic, jest wyrwanie najpotezniej przesaczonego magia zamku z rak tych, ktorzy popieraja Kunduna. Robimy to, poniewaz sam jeden nie moze kontrolowac spraw calej krainy. A gildia posiadajaca zamek, pladruje okolice i zle wykorzystuje sile jaka on w sobie posiada. Kraza legendy, ze dzieki niemu mozna nawet wskrzesic czlowieka.-
W tym momencie serce Laguny podskoczylo
-Naprawde to jest mozliwe? Zlamanie mocy smierci i przywrocenie do zycia kazdej osoby?- zapytal podekscytowany
-Nie jestesmy pewni, jednak tak mowia starzy medrcy, mieszkajacy w Zagubionej Wiezy, niedaleko Devias. Jednakze nie chodzi nam tylko o to. W zamku istnieja niewyobrazalne miejsca, takie jak stara biblioteka elfow, w ktorej znajduja sie wiekowe spisy poteznej magii. Dzieki temu moglibysmy zyskac na sile, zlamac chociaz czesc wladzy Kunduna oraz zyskac nowe, bardzo potezne i przydatne umiejetnosci. Rozumiesz?-
-Tak, widze cel naszego poswiecenia, chcialbym wam pomoc. Robie to w interesie kazdej istoty zyjacej na kontynencie. Jednak mielismy porozmawiac o mnie, mistrzu.-
-Racja, pozwoliles mi sie rozgadac- powiedzial z usmiechem Maniek
-Interesuje mnie, skad pochodzisz, dlaczego tulasz sie razem z Gerliszkiem po kraju?-
-Nie moge odpowiedziec Ci na wszystkie pytania, nie pamietam gdzie sie urodzilem, nie znam swoich prawdziwych rodzicow. Kiedy mialem 8 lat, znalazl mnie pewien stary mezczyzna w kanionie. Bylem nieprzytomny a glowe mialem we krwi. Na poczatku myslal, ze znalazl martwe dziecko, jednak gdy zobaczyl, ze zyje, zabral mnie do swego domu i zajal sie mna. Nie wiem jak znalazlem sie w takim polozeniu, przypuszczam, ze musialem spasc z drogi, a przy upadku stracic pamiec. Nie wiem co tam robilem i jak tam sie znalazlem. Tak czy owak, starzec zaopiekowal sie mna. Byl ubogi, mieszkal z daleka od ludzi. Zylem z nim, dowiedzialem sie, ze byl naczelnym w gwardii krolewskiej w Crywolf. Jednak po ataku Kunduna, wielu ludzi zginelo, badz przepadlo bez wiesci. Gwardia rozpadla sie A ten znalazl swe miejsce z daleka od kogokolwiek, az pojawilem sie ja. Zaczal mnie trenowac, nie zaprzeczalem. Polubilem walke i rywalizacje podczas pojedynkow, to mnie pochlonelo calkowicie. W wieku 22 lat moj kochany wybawiciel od smierci, moj nauczyciel, umarl ze starosci. Jednak w ostatnich godzinach jego zycia, przekazal mi dwa wspaniale miecze, "Miecze Rycerza". Zabral je ze soba gdy ratowal zycie w ucieczce przed armia Kunduna. A teraz mam je ja.. Jedyna pamiatka, ktora mi po nim zostala, procz przekazanych umiejetnosci i wspomnien. Po jego smierci, wyruszylem w podroz, szukajac swego miejsca. Wedrowalem tak az trafilem do Norii, gdzie poznalem wspaniala kobiete oraz Gerliszka. O wspomnianej kobiecie niestety nie chce teraz rozmawiac.. A z elfem zaprzyjaznilismy sie kiedy goscilem w ich krainie, pomogl mi w zapomnieniu przykrosci jaka tam mnie spotkala. To zblizylo nas jeszcze bardziej, od tego czasu podruzujemy razem. To chyba wszystko, co moge Ci teraz o sobie powiedziec.-
-Dziekuje Ci, takze chcialbym zblizyc sie do was obojga, gildia powinna byc rodzina, chce aby tak bylo. Ale chyba juz czas abysmy wrocili do obozu i przygotowali sie do walki, prawda?-
-Jak uwazasz moj mistrzu- odpowiedzial spokojnie Laguna
-A wiec chodzmy, zobaczymy jak radzi sobie reszta kompanii-
Obaj spojrzeli po sobie i zrozumieli, ze moga sobie zaufac, oddac wszystko w imie drugiego. Usmiechneli sie lekko i poczeli wspinac ku obozowi.. |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 436
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-01, 22:14 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Sen
Szedł przez ciemny las. Stare drzewa blokowaly dostep swiatla i swiezego powietrza. Wszedzie towarzyszyl mu polmrok
i ciezkie duszace powietrze. W lesie panowala absolutna cisza, zaklocana tylko krokami Laguny. Im bardziej zaglebial sie
w puszcze, tym sciezka stawala sie coraz mniejsza i trudniejsza do przebycia. Galezie krzakow zaczepialy go o ramiona i ciely po twarzy.
Wiekowe drzewa przypominaly znieksztalcone kreatury zastygniete w agonii smierci. Mrok coraz bardziej nasuwal sie swoja
sila na oczy utrudniajac chod wojownika. Czul, ze znajduje sie coraz glebiej, coraz blizej serca lasu, coraz blizej celu
jego zyciowej wedrowki. Rosnace podniecenie roslo w nim z duza sila. Tak bardzo chcial ja ujrzec, zobaczyc.. Uslyszal ruch za jego plecami.
Odwracajac sie blyskawicznie wyciagnal swoje przesaczone magia miecze, ktory blysnely niebieskawym swiatlem po otaczajacym go lesie.
Laguna skupil sie i wytezyl wzrok probujac dojrzec co bylo powodem cichego halasu. Nagle poczul ostry bol w plecach. Zdziwiony
obrocil sie tnac geste powietrze mieczem i wbijajac go...
-Co sie dzieje..?- pomyslal zdziwiony Laguna.
Jego miecz tkwil wbity w pien drzewa.
-Co mnie zaatakowalo i dlaczego nie mam na sobie pancerza.., dziwne-
Gdy chcial wyciagnac bron, zostal uderzony w zoladek. Sila ciosu odrzucila go i wyrwala miecze z rak. Obolaly podniosl sie z ziemi
i zobaczyl swego przeciwnika. Wielkie czerwone slepia, wbite w niego z zadza krwi i ludzkiego miesa, szerokie i umiesnione barki,
posklejane dlugie wlosy opadajace po zielonej skorze. Lesny ork jedna reke mial wolna a w drugiej dzierzyl pazury nasuniete na zacisnieta piesc
wielkosci glowy czlowieka. W przerazajacym ryku ukazal dlugie zeby i ruszyl na bohatera. Laguna instynktownie przetoczyl sie w bok
aby uniknac ciosu wielkimi pazurami. Blyskawicznie poderwal sie na nogi i skoczyl ku mieczowi spoczywajacemu na ziemi. Uscisnal go mocno w rece,
ale ork byl juz przy nim i silnym kopniakiem uderzyl go w cialo. Wojownik znow znalazl sie rozlozony na suchej stawie, lecz tym razem
z jego jednym mieczem przy sobie. Ork szykowal sie do kolejnego natarcia, podbiegl ku Lagunie i zamachnal sie pazurami. Rycerz
blokowal cios mieczem. Lezal silujac sie ze stojacym orkiem, czujac, ze w takim polozeniu dlugo nie wytrzyma. Ork majac wolna reke
zlapal lezacego za noge i z duzym rozmachem uderzyl najpierw o jedne, potem o drugie drzewo i odrzucil od siebie jak lalke. Laguna
po uderzeniach czul, ze o maly wlos przez bol nie stracil przytomnosci, jednak tym razem nie wypuscil z rak miecza. Podniosl glowe
i z wielkim zdziwieniem zobaczyl, ze lezy przy drzewie, ktore wczesniej zaatakowal i pozostawil wbity w nim swa druga bron. Zlapal ja za rekojesc
i podciagnal sie na nogi. Czul wzbierajacy w nim gniew, piekaca furie. Twarz stracila swoj spokoj, malowal sie na niej grymas nienawisci.
W tym momencie miecze zaswiecily wieksza poswiata, rozblysly niczym, samotne gwiazdy na ciemnym niebie. Cialem Laguny wstrzasnela
konwulsja bolu. Czul, ze jego cialo zaczelo sie otwierac w miejscach lopatek. Jego cichy jek zmienial sie w coraz glosniejszy krzyk.
Bluza okalajaca cialo rozerwala sie na plecach, uwalniajac duze, brazowe nietoperze skrzydla. Ork zdziwiony ta przemiana otrzasnal sie
i ruszyl na wojownika. Laguna stal na jego drodze, przeciwnik zblizal sie z kazda sekunda. Zielony stwor zamachnal sie chcac przeciac
bohatera, jednak ten, krzyzujac miecze zablokowal cios i odepchnal powalajac go na drzewo. Skrzydla machnely podnoszac z ziemi piasek i zeschle liscie.
Ruszyl do ataku. Najpierw jedno pchniecie, przybijajace wrzeszczacego z bolu orka do drzewa, potem szybkie ciecie po klatce piersiowej i twarzy.
Szybko wyciagnal miecz z brzucha przeciwnika i cial dwoma na raz po jego umiesnionym i pokrywajacym sie zielona krwia ciele. Zatrzylam się na chwilę
i ogladal jak ork osuwa sie w smiertelnym bolu na ziemie. Lezal tak wpol oparty o drzewo plujac krwia. Laguna ukleknal przed nim i patrzyl sie
w jego gasnace slepia. Po chwili zadal mu ostatni cios wbijajac miecz w jego gardlo i rozpruwajac szyje. Przeciwnik nie wydal juz zadnego odglosu
i ciezko opadl w kaluze wlasnych wnetrznosci. Laguna uniosl sie i poczul, ze zlosc zanika wraz z zyciem orka. Skrzydla zniknely a miecze spowrotem
delikatnie blyszczaly w ciemnosci. Wtedy ujrzal jasne swiatlo, niedaleko miejsca walki. W jego sercu wybuchla nadzieja, przepelnilo go uczucie szczescia
i ochoty do zycia. Coraz szybszym krokiem dazyl do zrodla jasnosci az w koncu zaczal biec. wpadl na niezwykla polane, nie pasujaca do tego lasu.
W tyle z nieduzej skaly wyplywalo czyste zrodelko zlobiac swoja droge poprzez ziemie i kamienie aby wpasc do niewielkiego stawu. trawa tutaj byla zielona
i soczysta, otaczajace polane krzewy usiane kolorowymi kwiatami. Wtedy ja ujrzal, piekna, emanujaca sila i zyciem. Bosa, ubrana w zwiewna suknie delikatnie
otaczajaca jej piekne cialo. Jasne wlosy z wdziekiem opadaly jej na ramiona i plecy. Patrzyla na niego swoimi niebieskimi oczyma, lekko sie usmiechajac.
Tak, to byla ona, jedyna osoba, ktorej tak pragnal. Odezwal sie drzacym glosem:
-To ty, tak sie ciesze... W koncu trafilem na twoj slad i zdolalem cie odnalezc.. Moja ukochana..-
Chcial zblizyc sie do niej, trwac tylko z nia, nie potrzebowal nic innego. Jednak gdy zrobil pierwszy krok, postac zasmiala sie wysokim, zimnym smiechem
i wykrzyknela:
-Zginiesz parszywa istoto!-
Wtem zmienila sie w gorejacego demona, pokrytego twarda skora, przypominajaca pancerz nie do przebicia. Oczy miala puste, smiertelnie ciemne i przerazajace.
Laguna nie byl w stanie nic zrobic, stal sparalizowany przez strach. Demon zasmial sie kolejny raz a polana poczela sie zmieniac z boskiego miejsca
na piekielna czelusc. Zrodelko nie pryskalo juz krystalicznie czysta woda, z wnetrza skaly powolnie splywala krew. Krzewy, trawa, drzewa uschly, zielen zniknela
ustepujac miejsca ciemnym kolorom. Ziemia stala sie czarna i popekana.. Demon zasmial sie, dlonmi wykreslil plonace znaki, zebral sie w sobie i uderzyl w Lagune
Plonacym czarem uderzyl w bohatera, ktory przeszedl przez niego na wylot zabierajac cala energie i dusze. Jego cialo glucho upadlo na ziemie. Nastal mrok.
Laguna zerwal sie z poslania jak razony piorunem. Obok niego cicho siedzial Gerliszek wpatrujac sie ciekawie.
-Straszny sen moj przyjacielu..-Powiedzial ostroznie
Laguna spojrzal sie elfa i bez slowa opuscil namiot. |
Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Laguna
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 523
|
Forum: Opowiadania ;) Wysłany: 2008-03-01, 22:13 Temat: "Kroniki Kontynentu" |
Przemyslenia
Slonce powoli znikalo za horyzontem. Ostatnimi musnieciami okalalo krajobraz. Laguna stal posrod pobojowiska szczatkow manekinow treningowych. Czolo jego bylo gesto zroszone kroplistym potem, oddech mial szybki i plytki. Rozejrzal sie po niebie i sycil wzrok ostatnimi promieniami slonca, ktore zachodzac zmienilo barwe nieba na szkarlatna. Gdy odpoczywal tak gleboko skupiony po calodniowym treningu, jego umyslem targaly trwogie mysli. Nigdy nie czul sie tak, jak teraz. Byl pelen trwogi i niepokoju. To mialo byc juz jutro, chwila ta przyblizala sie nieuchronnie, czas plynal mimo checi jego spowolnienia. Czy to byl wlasnie strach? Nie wiedzial, nie zaznal go nigdy wczesniej mimo przebytych smiertelnych i niebezpiecznych pojedynkow. Wiele razy narazal swe zycie podczas wypraw do dalekich krain w poszukiwaniu spokoju. Jego oddech uspokoil sie, odrobina zmeczenia przeszla. Dalej obserwowal niebosklon na ktorym potezne i zywe slonce ustapilo juz miejsca leniwemu bogowi nocy. Wznosil sie coraz wyzej swiecac bladym swiatlem. Zaczely pojawiac sie pojedyncze gwiazdy, ptaki zupelnie ucichly dajac miejsce swierszczom, ktore z cicha przygrywaly. To wszystko wprowadzalo w stan spokoju, odpychajac zle i straszne mysli. Laguna czul, ze nie jest sam posrod nocnej ciszy, wyczuwal czyjs wzrok na jego plecach. Odwrocil sie i zobaczyl jego drogiego przyjaciela, Gerliszka. Usmiechnal sie do niego i powiedzial:
-Naprawde wy elfy, zadziwiacie mnie swa zdolnoscia poruszania sie tak bezszelestnie. Dlugo tutaj jestes?-
-Nie- Odparl elf - Nie widzialem cie odkad wyszedles z obozu, powoli zaczynalem sie martwic, chociaz jak widze, dajesz sobie wspaniale rade.-
-Tak, jednak jutrzejszy dzien nie bedzie taki prosty.. Walczymy z poteznym przeciwnikiem i nie mozemy go nie doceniac-
-Czuje, ze Twe serce jest skapane w niepokoju, przyjacielu. Czy to wlasnie nadchodzaca walka tak cie trapi?- Spytal spokojnie Gerliszek
-Jak zwykle masz racje, moj drogi.. Czuje sie dziwnie kiedy wiem, ze przy moim boku moze zginac tyle wspanialych wojownikow. Dotychczas walczylem samotnie, nie przejmujac sie swym losem, nie balem sie nigdy o siebie, tak jak w tej chwili.. Ale teraz jest inaczej, jesli ktoras osoba zawiedzie, zginiemy. I nie chodzi tutaj o mnie, lecz o naszych towarzyszy.-
-To prawda, widze, ze zaznales poczucia odpowiedzialnosci. Jednak stara nauka elfow glosi, ze nalezy wierzyc w powodzenie oraz sens zycia, aby moc godnie przez nie kroczyc i nie poddac sie w najmniej odpowiedniej chwili. Musisz znalezc w sobie sile, ktora Ci w tym pomoze-
-Dziekuje za te slowa, jednak mam wielkie watpliwosci.. Obawiam sie, ze moge zawiesc i przyczynic sie do smierci tych osob. Odpowiedzialnosc. Dziwne uczucie.-
Stali obaj chwile w milczeniu zastanawiajac sie jak moga rozwiazac ich wspolny problem. Gerliszek pragnal pomoc swemu przyjacielowi aby ulzyc mu w cierpieniu jakie sprawial strach.
Tym razem elf odezwal sie pierwszy:
-Chodzmy do obozu, zazyjesz strawy i odpoczniesz. To takze jest Ci bardzo potrzebne-
Laguna w milczeniu pokiwal glowa. Powoli ruszyli poprzez mokra od rosy trawe. Przed obozem przystaneli jeszcze chwile, aby podziwiac jeszcze przez moment gwiazdy w pelni juz wesolo migajace i blyszczace. W tym momencie jedna z gwiazd spadajac przeciela niebo. Przyjaciele popatrzyli po sobie, usmiechneli sie i weszli do obozu.. |
Temat: Gdzie Marnujemy Życie? :) |
Laguna
Odpowiedzi: 77
Wyświetleń: 12661
|
Forum: Aktualny Server Wysłany: 2008-03-01, 22:01 Temat: Darth Mu |
http://darth.zapto.org/
Max Players: 3000
Mobs HP: 100%
Server Version: 1.00.24
Client Version 1.04R
Reset Level: 400
Exp: 350x
Drop: 50
Gladi polecil mi ten serwer... Wszystko dziala, summoner jest, bugow nie ma. Mooby mocno podkrecone (mocno, znaczy yeti szybko sam/sama nie ubijesz), spoty sa i takie tam... Poczytajcie stronke.
Zamierzam wyprobowac klimat i reszte, co bedzie dalej, zobaczymy.
Edit:
Sry, zorientowalem sie pozniej, ze Rdz wyslal juz link dot. tegoz serwera. |
|
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | BloodyDark template created by
joli
|
|
|