Kiedy sie obudzil dopiero switalo. Uniosl glowe i wyjrzal przez okno za ktorym ciemnosc nocy powoli ustepywala miejsca blasku dnia. Z powrotem opadl na poduszke. Chcial nacieszyc sie cieplym poslaniem i mroczna, ale przytulna komnata. Byl wypoczety, w pelni sil. Gotow aby wyruszyc w niebezpieczna podroz. Staral sie uciszyc wszystkie sprzecznosci jego zasad, ktore zlamal zgadzajac sie na towarzystwo Alione i Czarta. Wiedzial, ze wyruszajac z nimi, moze byc bezpieczniejszy, ale taki obrot spraw nie byl dla niego komfortowy. Wolalby isc sam, przejmujac sie tylko wlasna osoba. Nie mial nikogo, jego smierc nie bylaby wstrzasem dla bliskich. Nie obawial sie odejscia z tego swiata, zyl bez wartosciowych uczuc, ktore umarly w nim 3 lata temu.. To sprawialo go twardszym na niebezpieczenstwo, bol i smutek.
Promienie sloneczne poczely skradac sie do okna zalewajac wnetrze komnaty. Mial ochote jeszcze polezec, ale wtedy uslyszal pukanie do drzwi. -Prosze- powiedzial jeszcze zachrypnietym po snie glosem. Drzwi otworzyly sie a w nich stanal Gerliszek z usmiechem na twarzy. -Witaj, jak minela noc?- spytal -Dziekuje, spalem jak zabity- odpowiedzial Laguna podpierajac sie na lokciach
-Dlaczego już nie spisz?-
-Ah, musialem nakarmic Unirie..-
-Co to takiego Gerliszku- spytal Laguna
-Wstan i sie ubierz, poczekam przed komnata i pokaze jaka niespodzianke uszykowalem- odpowiedzial elf z szerokim usmiechem po czym wyszedl. Laguna szybko wstal z lozka, narzucil na siebie ubranie i spotkal sie z Gerliszkiem na korytarzu. -A wiec, gdzie TO jest?-
-Chodzmy za zamek, pasie sie na lace- chwile potem wyszli na dwor i skierowali sie na pastwisko. Slonce swiecilo rozgrzewajac ochlodzone po nocy powietrze. W pewnym momencie Laguna uslyszal glosne rzenie, a kiedy wyszli zza zalomu muru jego oczom ukazalo sie konio podobne zwierze. Nieduże, stalo na dwoch, wiekszych lapach, przednie mial mniejsze i krotsze z nieduzymi pazurkami. Przypominal troche gruszke na nogach, jego cialo u dolu bylo szersze. Piekna pomaranczowo-biala siersc polyskiwala w swietle dnia. Zwierzak slyszac nadciagajacych ludzi uniosl glowe uwienczona zlotym rogiem i zarzal radosnie na widok elfa. -Gerliszku, on jest piekny- stwierdzil Laguna
-Ona- poprawil go przyjaciel -Oh.. no dobrze, ona jest piekna. Powiedz, skad sie tutaj wziela?-
-Znalazlem ja dzien po przejeciu zamku, kiedy bylem na polowaniu. Tylna lape miala uwieziona we wnykach, ktore zapewne zastawili poprzedni wlasciciele warowni. Uwolnilem ja i bardzo sie zdziwilem, kiedy nie miala zamiaru uciekac. Opatrzylem jej noge okladami z wywaru lisci klempsta, poniewaz szczeki wnykow byly nasmarowane trucizna, ktora nie wiedziec czemu nie zaszkodzila naszej panience. Od tego czasu codziennie znajdowalem ja w tym samym miejscu, jakby na mnie czekala. W koncu sprobowalem i... Wskoczylem jej na grzbiet. Nawet nie wiesz jaka jest zwinna i szybka-
-To na niej da sie jezdzic?-
-Oczywiscie. W bibliotece znalazlem ksiege o magicznych stworach. Sa w niej zapiski i rysunki o uniriach. Jest to stworzenie magiczne, kiedys wykorzystywane przez elfy do jazdy i przenoszenia bagazow w dlugich podrozach. Jest wytrzymala na ciezkie warunki, nie musi takze duzo jesc.. Pomyslalem, ze przyda wam sie w waszej misji. Nie musielibyscie ciagnac na plecach tych workow.-
Laguna podekscytowany ostroznie zblizyl do zwierzecia. Te widziac nieznajomego ostroznie zblizylo leb do wyciagnietej reki i powachalo. Podeszlo blizej i odwaznie zaczelo obwachiwac calego rycerza. W koncu wyprostowalo sie i liznelo go po rece. Gerliszek rozesmial sie -Jak widzisz, jest bardzo bezposrednia i chyba cie zaakceptowala-
-Jestes bardzo mila unirio, przydasz sie nam w podrozy- powiedzial Laguna a zwierzak jakby rozumiejac jego slowa zarzal ochoczo. -W starych stajniach znalazlem duzo rzemieni, przydadza sie przywiazania bagazy na naszego konika- stwierdzil elf -A teraz zostawmy ja na chwile i chodzmy cos zjesc, po drodze wytlumacze ci czym sie zywia i jak z nimi sie obchodzic.-
-Imie..- wymamrotal Laguna
-Slucham?-
-Potrzebne jest jej imie, musimy cos wymyslec-
-Oczywiscie, ale teraz chodzmy, musisz sie pozywic i przygotowac bagaze- powiedzial z usmiechem Gerliszek
Spotkali sie z reszta w sali jadalnej, jeszcze zaspanych z wpol zamknietymi oczyma. Laguna z elfem przysiedli sie do Czarta i Alione.
-Duzo macie bagazy?- spytal Gerliszek
-Nie, nie bralismy wiecej niz tego co jest nam potrzebne- odpowiedzial mag
-Najwazniejsze sa cieple ubrania i duzo suszonego miesa, wody tylko na dojscie do Devias.- wtracila Ali
-Mozemy wziac wiecej niz przewidywalismy, mamy dodatkowego czlonka podrozy- stwierdzil Laguna
-Jak to? Myslalam, ze nawet my bedziemy ci przeszkadzac?-
-Nie, nie chodzi o czlowieka, po sniadaniu wam pokaze, Duzy, czy mozesz podac dla mnie troche przepiorki?-
Syte sniadanie dodawalo sil i otuchy. Po sprzatnieciu ze stolow wszyscy rozeszli sie do swych zajec. Laguna z Gerliszkiem, Czartem i Alione poszli na dziedziniec.
-Poczekajcie tutaj chwilke, Gerliszek przyprowadzi naszego towarzysza- poprosil Laguna a elf pobiegl na lake. Chwile pozniej ujrzeli unirie i jej jezdzca wbiegajacych na kamienny plac.
-Ohhh... Piekne!- krzyknela z podziwem elfica
-Mhm.. Urzekajace zwierze- potwierdzil Czart. -Opowiecie nam o nim wiecej?-
-Tym zajmie sie Gerlisz, ja pojde do stajni poszukac rzemieni- rzekl Laguna i skierowal sie do duzego drewnianego budynku. W srodku panowal polmrok, rzedy zagrod przecinal dlugi korytarz. W koncu szopki znajdowalo sie pomieszczenie z resztkami siana a po drugiej stronie inny pokoj. Laguna wszedl tam i zobaczyl wiszace na belkach sznury. Chwycil pare z nich i wrocil do reszty, ktora sluchala opowiesci o unirii i glaskala zwierze po pysku.
-Slonce jest coraz wyzej, zbliza sie czas..-mruknal wojownik stajac obok nich -Przyniescie swoje rzeczy, futra, przygotujcie sie do wyjscia. Trzeba zaladowac to na naszego pomocnika.-
-Pomoge wam- zaoferowal sie Gerliszek po czym skierowal sie z nimi do zamku.
Laguna zostal sam ze zwierzeciem, chwile stal zamyslony az w koncu powiedzia
-Bedziesz nazywac sie... Andil- zaskoczony tym pomyslem, nie wiedzial skad te imie przyszlo mu do glowy, ale unirii prawdopodobnie sie spodobalo, gdyz przyblizylo leb do ciala Laguny i wtulilo sie w niego. Ten zaskoczony do granic mozliwosci popatrzyl na unirie i powoli, jakby sie bal, przytulil jej glowe do siebie. Zwierze wydalo ciche mrukniecie.
-Ah.. Bedzie nam sie razem wspaniale podrozowalo- powiedzial rycerz glaszczac jasno-biala grzywe zwierzaka. Odsunal je delikatnie i zerwal pek trawy z czegos, co kiedys musialo byc rabatka, ktorym poczestowal Andila.
W tym momencie wrocili Czart, Alione i Gerliszek z nieduzymi workami.
-To sa nasze rzeczy, teraz ty przynies swoje i wszystkie ulozymy na unirii-
-Andilu- przerwal Czartowi Laguna -Teraz jest Andilem
-Ladne imie, zaakceptowala Ali. Jak na nie wpadles?-
-Wlasciwie to sam nie wiem... Nie wazne, pojde po swoje rzeczy- mowiac to, wszedl do zamku. Przeszedl korytarz, wdrapal po schodach i stanal przed drzwiami swojej komnaty. Pchnal je, podszedl do duzej komody, wyciagnal miecze i pochwy. Umiescil je na plecach, zlapal za dwa worki z cieplym ubraniem i jedzeniem, skierowal sie z powrotem do drzwi. W progu odwrocil sie i ostatnim spojrzeniem objal przytulny pokoj. Szybko znalazl sie na dworze, gdzie czekala juz reszta gildii gotowa na pozegnanie. Andil z workami na grzbiecie ogladal rycerzy, ktorzy otaczali go i komentowali urode zwierzecia. Laguna przymocowal worki po bokach ciala unirii i odwrocil sie do reszty. Maniekk wyszedl naprzeciw niego i uscisnal reke mowiac -A wiec to czas? Niestety.. Bedzie nam was brakowalo-
Wszyscy po kolei usciskiwali rece dla trojki podroznikow. Do Laguny podszedl Gerliszek, objeli sie w przyjacielskim uscisku -Opiekuj sie Andilem- poprosil elf
-Oczywiscie, bede go strzegl jak oka w glowie- odparl wojownik
-Musimy isc- wtracil Czart
-Tak, idzcie juz. Czas nagli, musicie wrocic jak najszybciej.- poparl go Maniekk
Laguna zlapal Andila za kantar i poprowadzil do bramy. Alione i Czart w ruszyli za nim. Zdawalo sie, ze wszelkie glosy i dzwieki zamarly na chwile, kiedy podroznicy opuszczali swoich towarzyszy. Z kazda chwila byli coraz dalej.. Juz przekroczyli brame, juz wspinali sie na wzgorze. Promienie slonca przeszkadzaly w sledzeniu malejacych sylwetek postaci. Kierowali sie na poludnie, blask oslepial zmuszajac do zamkniecia oczu..
***
Niebo uslane bylo migocacymi gwiazdami. Powietrze spokojne i cieple. W pokrywajacej sie rosa trawie, graly swierszcze a gdzies na drzewie huczal samotny puchacz. Czasem powietrze przecinal lot polujacego nietoperza. Pod drzewem lezal Gerliszek rozkoszujac sie spokojem nocy i nasluchujac odglosow zycia nocnej fauny. W myslach goscili Alione, Czart, Laguna i Andil, kroczacy gdzies zapewne ku Zagubionej Wiezy.
-Powodzenia przyjaciele- cicho szepnal elf sledzac wzrokiem spadajaca gwiazde..
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach