Byl przerazony tym co zobaczyl w swoim snie. Przed oczyma caly czas mial jego ukochana w postaci demona, pragnacego smierci dawnej milosci.
-Nie, to nie bylo prawdziwe- Mruknal sam do siebie -To tylko sen, bez zadnego znaczenia, to nie byloby mozliwe-
Czul sie zmeczony wczorajszym treningiem i koszmarem, jakby wcale nie spal. Jednak nie bylo czasu aby dac upust zmeczeniu i wrocic do namiotu na poslanie. Skierowal sie wiec do srodka obozu, gdzie czlonkowie gildii przygotowywali sie do porannej strawy. Przywital wszystkich i spoczal na wczesniej przygotowanych siedziskach, z kawalkow bali drzew.
-Witaj Laguno- Przywital sie z nim Haddway -Widze, ze wczorajszy trening dal ci w kosc? Spales dobrze?-
-Dziekuje, wszystko jest w porzadku.- odparl Laguna, nie chcac dzielic sie z nikim swoim strapieniem
-W takim razie, bardzo mnie to cieszy, musimy byc we wspanialej formie-
-Masz calkowita racje Way- przytaknal zblizajacy sie mistrz gildii
-Ooo.. Witamy cie Manku, jak minela noc?- Spytala Kasia, wyborna wojowniczka zaprawiona w boju
-Prawie nie zmruzylem oka, caly czas probuje dociagnac plan ataku do perfekcji-
-Hm.. To tak jak ja, dzis byla moja kolej stania na warcie- mruknela Kasia
-Rozumiem cie, po jedzeniu pojdziesz odpoczac, mamy jeszcze troche czasu, atak zaplanowalem przelozyc na jutro, jednak nie ma sensu abys sie meczyla. Korzystaj poki mozesz- powiedzial mistrz, przygladajac sie zamyslonemu Lagunie
-I tak wlasnie planuje zrobic, oczy same mi sie zamykaja, a co dzis trafilo sie nam do zjedzenia?-
-Szajbus upolowal pare krolikow, Duzy wybral sie z nim na polowanie. Wrocil caly zablocony, a gdy spytalem co sie stalo, odpowiedzial, ze zobaczyl dorodnego jelenia i pomyslal, ze uda mu sie go zlapac i ususzyc troche miesa na zapas. Jednak gdy za nim gonil, nie zauwazyl niewielkiego bagna, ktore jelen sprawnie przeskoczyl, a ten wpakowal sie w sam srodek. Nasi mysliwi poszli nad strumien, Duzy obmywa sie z brudu a Szajbus rozprawia kroliki.- odpowiedzial Haddway
Wszyscy rozesmiali sie z proby upolowania jelenia. Wesoly nastroj polepszal humor i samopoczucie.
Wkrotce przybyli mysliwi i zaczeto piec kroliki nad ogniskiem. Potem wszyscy rozeszli sie do swoich zajec a Maniek podszedl do Laguny i spytal:
-Moze masz ochote na spacer?-
-A jaki jest cel tego spaceru?- odparl Laguna
-Chcialbym blizej cie poznac, nie wiem o tobie duzo, jak tylko to, ze podrozujesz razem z Gerliszkiem po kontynencie.-
-Rozumiem, wiec chodzmy-
Wyszli z obozu. Lezal on na nieduzym pagorku usianym glazami. Slonce przyswiecalo wesolo a niebo lsnilo nieskazonym biela chmury blekitem.
-Jak wiesz.. utworzylismy ta gildie, aby ratowac kontynent przed Kundunem- rozpoczal Maniek
-Widzimy co dzieje sie ze swiatem, od kiedy ten potwor rozpoczal swoje krwawe rzady. Pragnie przejac kontrole nad calym swiatem i zalac go fala zla i zniszczenia. Pragnie wladzy, oszalal kiedy odkryl tajniki zlej magii i pojal jak wiele moze dzieki niej zyskac. Naszym celem jest przeszkodzenie mu w tym. A pierwsza rzecza jaka musimy zrobic, jest wyrwanie najpotezniej przesaczonego magia zamku z rak tych, ktorzy popieraja Kunduna. Robimy to, poniewaz sam jeden nie moze kontrolowac spraw calej krainy. A gildia posiadajaca zamek, pladruje okolice i zle wykorzystuje sile jaka on w sobie posiada. Kraza legendy, ze dzieki niemu mozna nawet wskrzesic czlowieka.-
W tym momencie serce Laguny podskoczylo
-Naprawde to jest mozliwe? Zlamanie mocy smierci i przywrocenie do zycia kazdej osoby?- zapytal podekscytowany
-Nie jestesmy pewni, jednak tak mowia starzy medrcy, mieszkajacy w Zagubionej Wiezy, niedaleko Devias. Jednakze nie chodzi nam tylko o to. W zamku istnieja niewyobrazalne miejsca, takie jak stara biblioteka elfow, w ktorej znajduja sie wiekowe spisy poteznej magii. Dzieki temu moglibysmy zyskac na sile, zlamac chociaz czesc wladzy Kunduna oraz zyskac nowe, bardzo potezne i przydatne umiejetnosci. Rozumiesz?-
-Tak, widze cel naszego poswiecenia, chcialbym wam pomoc. Robie to w interesie kazdej istoty zyjacej na kontynencie. Jednak mielismy porozmawiac o mnie, mistrzu.-
-Racja, pozwoliles mi sie rozgadac- powiedzial z usmiechem Maniek
-Interesuje mnie, skad pochodzisz, dlaczego tulasz sie razem z Gerliszkiem po kraju?-
-Nie moge odpowiedziec Ci na wszystkie pytania, nie pamietam gdzie sie urodzilem, nie znam swoich prawdziwych rodzicow. Kiedy mialem 8 lat, znalazl mnie pewien stary mezczyzna w kanionie. Bylem nieprzytomny a glowe mialem we krwi. Na poczatku myslal, ze znalazl martwe dziecko, jednak gdy zobaczyl, ze zyje, zabral mnie do swego domu i zajal sie mna. Nie wiem jak znalazlem sie w takim polozeniu, przypuszczam, ze musialem spasc z drogi, a przy upadku stracic pamiec. Nie wiem co tam robilem i jak tam sie znalazlem. Tak czy owak, starzec zaopiekowal sie mna. Byl ubogi, mieszkal z daleka od ludzi. Zylem z nim, dowiedzialem sie, ze byl naczelnym w gwardii krolewskiej w Crywolf. Jednak po ataku Kunduna, wielu ludzi zginelo, badz przepadlo bez wiesci. Gwardia rozpadla sie A ten znalazl swe miejsce z daleka od kogokolwiek, az pojawilem sie ja. Zaczal mnie trenowac, nie zaprzeczalem. Polubilem walke i rywalizacje podczas pojedynkow, to mnie pochlonelo calkowicie. W wieku 22 lat moj kochany wybawiciel od smierci, moj nauczyciel, umarl ze starosci. Jednak w ostatnich godzinach jego zycia, przekazal mi dwa wspaniale miecze, "Miecze Rycerza". Zabral je ze soba gdy ratowal zycie w ucieczce przed armia Kunduna. A teraz mam je ja.. Jedyna pamiatka, ktora mi po nim zostala, procz przekazanych umiejetnosci i wspomnien. Po jego smierci, wyruszylem w podroz, szukajac swego miejsca. Wedrowalem tak az trafilem do Norii, gdzie poznalem wspaniala kobiete oraz Gerliszka. O wspomnianej kobiecie niestety nie chce teraz rozmawiac.. A z elfem zaprzyjaznilismy sie kiedy goscilem w ich krainie, pomogl mi w zapomnieniu przykrosci jaka tam mnie spotkala. To zblizylo nas jeszcze bardziej, od tego czasu podruzujemy razem. To chyba wszystko, co moge Ci teraz o sobie powiedziec.-
-Dziekuje Ci, takze chcialbym zblizyc sie do was obojga, gildia powinna byc rodzina, chce aby tak bylo. Ale chyba juz czas abysmy wrocili do obozu i przygotowali sie do walki, prawda?-
-Jak uwazasz moj mistrzu- odpowiedzial spokojnie Laguna
-A wiec chodzmy, zobaczymy jak radzi sobie reszta kompanii-
Obaj spojrzeli po sobie i zrozumieli, ze moga sobie zaufac, oddac wszystko w imie drugiego. Usmiechneli sie lekko i poczeli wspinac ku obozowi..
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach